Koszty Utrzymania w Dublinie – Raport 2017

Kontynuując coroczną tradycję, choć ze sporym opóźnieniem, w końcu udało mi się zebrać do zrobienia zestawienia ubiegłorocznych wydatków. Co roku piszę to samo tytułem wstępu, więc tym razem nie zamierzam się rozpisywać – polecam tylko przeczytać wstęp zeszłorocznego raportu, który wyjaśnia trochę terminologii i to kim jesteśmy (bo w tym kontekście należy patrzeć na nasze wydatki). Raport sprzed dwóch lat dostepny jest tutaj. Dodatkowo w tegorocznym raporcie zamieszczam wykresy porównujące wydatki z trzech ostatnich lat, z podziałem na kategorie.

Dla przyzwoitości zamieszczam poniżej bardzo skróconą wersję moich corocznych objaśnień.

Terminologia – koszty utrzymania, a pozostałe koszty

To czym są koszty utrzymania, a czym są koszty „pozostałe” pisałem już co najmniej dwa razy: w pierwszym raporcie i w jeszcze wcześniejszym wpisie, więc po dokładniejsze wyjaśnienia zapraszam tam. W największym skrócie „koszty utrzymania” to wszystkie koszty „stałe” (wynajem, media), transport, wyżywienie oraz inne w miarę częste i dość regularne wydatki (np. środki czystości). Nie mieszczą się tu jedynie koszty utrzymania dzieci (inne niż jedzenie) – oddzielam je, żeby raport był bardziej użyteczny dla osób, które dzieci nie posiadają, a także dla tych, które dzieci planują i nie wiedzą z jakimi wydatkami może się to wiązać. Inne wydatki, które nie mieszczą się w „kosztach utrzymania” to m. in. meble, elektronika, ubrania, zdrowie itp.

Ze wszystkich kategorii dwie mogą wydawać się niejasne, więc wyjaśniam: „żywność” oznacza zakupy spożywcze, natomiast „jedzenie” to np. kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem. Zdaję sobie doskonale sprawę, że w języku polskim są one synonimami, jednak tworząc kategorie wydatków potrzebowałem dwóch prostych, jednowyrazowych nazw na rozróżnienie tych dwóch rzeczy – padło na „żywność” i „jedzenie” i tak już zostało, więc proszę o wyrozumiałość przy czytaniu ;-)

Średnie Miesięczne Wydatki

Od zeszłego roku wiele się nie zmieniło (to samo mieszkanie bez podwyżki czynszu, drugi syn urodził się w październiku, więc za bardzo nam kosztów rocznych nie zdążył podnieść ;-) ), więc wielkich różnic nie ma, ale średnie miesięczne koszty utrzymania wzrosły z 2198 EUR do 2363 EUR (+7.5%). Przypomnę jednak, że 2015 był nieco „przekłamany” (przeprowadzka do droższego mieszkania w maju i dłuższy pobyt w Polsce w pierwszej połowie roku), więc jeśli porównamy wydatki z 2016 tylko z drugą połową 2015 (średnio 2323 EUR), to różnica nie jest już tak widoczna (+1.8%).

Z podziałem na kategorie wygląda to mniej więcej tak:

  • mieszkanie: 1350 EUR (+5%)
  • prąd: 53 EUR (-16%!)
  • gaz: 49 EUR (+2%)
  • woda: 11 EUR (-15%)
  • internet: 45 EUR (+10%)
  • żywność: 547 EUR (+13%)
  • jedzenie: 94 EUR (-2%)
  • środku higieniczne i czystości: 36 EUR (-8%)
  • transport: 138 EUR (-3%)
  • telefon: 40 EUR (+0%)

Co na wykresie uwzględniającym trzy ostatnie lata prezentuje się tak:

utrzymanie miesieczne koszty

Jeśli zaś chodzi o wydatki łączne – te wyniosły 2881 EUR, co stanowi wzrost o 8% (z 2672 EUR; ), na co największy wpływ miały w/w mieszkanie oraz żywność, a w dalszej kolejności wydatki na dziecko (średnio 40 EUR miesięcznie więcej).

Spostrzeżenia

W tym roku różnice w kosztach, w porównaniu do roku ubiegłego, są stosunkowo niewielkie, więc zbyt wielu ciekawych wniosków nie mam, ale parę drobnych rzeczy się znalazło…

Stałość niektórych wydatków

Przyznam, że najbardziej zaskoczyła mnie stałość niektórych wydatków, szczególnie tych na transport – rok temu używaliśmy Leap Card i okazyjnie jeździliśmy taksówkami; w tym roku mam wykupiony Tax Saver Ticket (realnie kosztuje mnie on 75 EUR miesięcznie), żona używa Leap Carda, taksówkami jeździmy tak samo okazyjnie (choć wydawało mi się, że nieco częściej, z racji kilku wizyt u lekarza / w szpitalu), a mimo to wydatki miesięczne są praktycznie identyczne – różnią się raptem o 4 EUR.

Gaz? Rok do roku praktycznie bez zmian – nie spodziewałem się dużych różnic, bo większość roku nie grzejemy, a przez pozostałe kilka miesięcy temperaturę mamy ustawioną na ten sam poziom, ale czas i „moc” grzania nie zależy od temperatury docelowej, a od tego „ile trzeba dogrzać”, żeby tę temperaturę osiągnąć, a to z kolei mocno wiąże się z temperaturami na zewnątrz – ja wiem, że Irlandia ma dość „stabilny” klimat, ale nie sądziłem, że aż tak!

Podobnie zaskakuje mnie kategoria „jedzenie” – jak widać jesteśmy w kwestii jadania „na mieście” bardzo regularni, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy ;-)

Rzeczy do pominięcia

Z pozostałych kategorii można zignorować mieszkanie (wzrost związany z tym, że rok wcześniej do maja płaciliśmy mniejszy czynsz, a od maja większy; w 2016 cały rok płaciliśmy już ten sam, wyższy) oraz wodę (bo ta opłata znika na stałe). Telefon mamy na kartę, więc płacimy zawsze tyle samo, a to co dostajemy w pakiecie za 20 EUR od osoby starcza nam aż nadto.

Oczekiwane wzrosty

Wzrost innych wydatków nie dziwi: te na żywność będą rosnąć – syn rośnie, a z nim jego apetyt ( ;-) ), rachunki za internet rosną co roku o +/- 10% co jest typową praktyką providerów.

Zaskakujący prąd

Bardzo zdziwiło mnie, że zapłaciliśmy średnio aż o 15% mniej za prąd, ale po chwili zastanowienia stwierdzam, że ma to sens. Przede wszystkim dużo rzadziej używamy mikrofalówki – w pierwszym roku życia młodszego syna niemal non-stop coś sterylizowaliśmy (butelki, smoczki), czego teraz już nie robimy.

Po drugie – mniej więcej w połowie zeszłego roku przestaliśmy tak często piec chleb. Raz, że brakowało czasu, a dwa, że potrzebowałem trochę diety po 2015, kiedy brak snu i czasu na ruch (pierwsze dziecko, do tego kiepsko śpiące… ;-) ) dorzuciły mi parę kilo tu i tam.

Trzeci możliwy powód to wymiana większości żarówek na LEDy – nie sądzę, żeby miało to duży wpływ na mniejsze wydatki, ale pewnie parę EUR w ciagu roku zostało w kieszeni.

Gdybym miał zgadywać jak będzie to wyglądać w tym roku, to przewiduję wzrost do poziomu 65-70 EUR – z drugim dzieckiem mikrofalówka wróciła do łask, a czasu na zmywanie już praktycznie nie starcza, więc zmywarka jest włączona codziennie, a zdarza się, że i nawet dwa razy dziennie.

Wynajem poniżej ceny rynkowej

Patrząc na koszt wynajmu warto mieć na uwadze to, że w zeszłym roku byliśmy w „dwuletnim okresie ochronnym” jeśli chodzi o wysokość czynszu, a nim ten okres się skończy (maj 2017), będziemy już objęci ostatnimi zmianami ograniczającymi wzrost wysokości czynszu do 4% rocznie, co oznacza, że za rok będziemy prawdopodobnie płacić raptem 1400 EUR, podczas gdy cena „rynkowa” naszego mieszkania to w chwili obecnej 1600 – 1700 EUR (sprawdzam co jakiś czas na Daft.ie mieszkania na naszym osiedlu). Jeśli landlord nie zdecyduje się nas „wykurzyć” (nie sądzę – to duża firma posiadająca dziesiątki, jeśli nie setki domów i mieszkań w całym kraju, ale nie mogę tego wykluczyć), to znaczy, że szczęście nam dopisało i będziemy oszczędzać ok. 200-250 EUR miesięcznie – weźcie to koniecznie pod uwagę, jeśli używacie tego „raportu” rozważając przeprowadzkę do Irlandii.

Aktualizacja: szczęśliwie podwyżka nas ominęła (tj. ograniczyła się do przepisowej wysokości, a do tego wejdzie w życie dopiero od października), ale w obowiązkowym piśmie z informacją o podwyżce nasz Landlord wycenił „rynkowy” czynsz za mieszkanie takie jak nasze (musi podać taką informację na podstawie mieszkań w okolicy i o zbliżonym standardzie, żeby potwierdzić, że nowy czynsz nie odstaje drastycznie od cen rynkowych) na ok. 1700 EUR. Jeśli planujecie przyjazd i wynajem 2-bed, możecie uznać to za swój punkt wyjścia.

Możliwe „dopłaty”

Jeśli interesuje Cię posiadanie auta, dolicz do podanych kosztów co najmniej 150 EUR miesięcznie + koszt paliwa.

Jeśli palisz, policz ok. 10 – 12 EUR za paczkę.

Jeśli chcesz oglądać TV, dolicz ok. 160 EUR rocznie za TV License.

Jeśli masz dziecko, to… nie ma takiej kwoty, której nie będziesz w stanie wydać, ale przyjmij 900 – 1000 EUR miesięcznie na dziecko na przedszkole i ok. 100 – 150 EUR miesięcznie na dziecko na inne najbardziej podstawowe wydatki (pieluchy, mleko, słoiczki, chusteczki nawilżane itp.). Oczywiście nawet nie wspominam o zabawkach, ubraniach i lekarzach, bo tu tylko Wasz stan konta będzie limitem.

Kim jesteśmy

W oczywisty sposób to kim jesteśmy i jak żyjemy ma spory wpływ na nasze koszty utrzymania, dlatego mimo iż miłośnikiem internetowego ekshibicjonizmu nie jestem, parę słów o nas w ramach „objaśnienia”:

„My” to małżeństwo, jeszcze dość młode (po trzydziestce, ale od bardzo, bardzo niedawna ;-) ) oraz dwójka dzieci: dwulatek i noworodek (stan na grudzień 2016).

Reszta nie zmieniła się od zeszłego roku, więc zapraszam do sekcji o identycznym tytule w zeszłorocznym raporcie.

Podsumowując

Wiele się nie zmieniło, ale głównie za sprawą „ogranicznika” ustawowego nałożonego na ceny najmu – bez tego musielibyśmy doliczyć co miesiąc jakieś 300 EUR kosztów stałych. Poza tym Dublin jak był, tak dalej jest drogi i pozostaje mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ceny mieszkań wyhamują (szczerze? nie liczę na to za bardzo…), bo bez tego pobyt tu przestanie mieć sens ekonomiczny dla bardzo wielu osób.

Być może zainteresują Cię też…

Czy przeprowadzka do Irlandii jest łatwa?

Zarobki w branży IT w Irlandii / Dublinie.

Jak wygląda szukanie i wynajmowanie mieszkania?

Lub po prostu sprawdź zbiór najważniejszych informacji dotyczących życia w Irlandii.

Czytaj dalej


Koszty Utrzymania w Dublinie – Raport 2016

W tym roku z dużą obsuwą, ale wreszcie jest – nasze „autorskie” podsumowanie kosztów życia w Dublinie za ubiegły rok jest gotowe!

Tytułem wstępu…

Tradycyjnie już przypomnę, że wpis ten, choć dumnie nazywany „raportem”, nie jest i nie może być wyczerpującym źródłem wiedzy o kosztach życia w Dublinie, a jest jedynie wartościowym – mam nadzieję – punktem odniesienia dla osób, które do Dublina chciałyby się przeprowadzić, albo już tu żyją i chcą zobaczyć jak ich koszty życia wyglądają w porównaniu z tym, co wydają inni.

Terminologia – koszty utrzymania, a pozostałe koszty

To czym są koszty utrzymania, a czym są koszty „pozostałe” pisałem już co najmniej dwa razy: w poprzednim raporcie (gorąco polecam!) i w jeszcze wcześniejszym wpisie, więc po dokładniejsze wyjaśnienia zapraszam tam. W największym skrócie „koszty utrzymania” to wszystkie koszty „stałe” (wynajem, media), transport, wyżywienie oraz inne w miarę częste i dość regularne wydatki (np. środki czystości). Wyjątkiem są tu koszty utrzymania dziecka (inne niż jedzenie, bo to ciężko by mi było oddzielić) – mimo, że są to koszty stałe, to nie zaliczam ich do tej kategorii, żeby ułatwić czytelnikom bloga przeliczenie naszych kosztów życia na jedną osobę dorosłą (dodając tu dziecko i np. wydatki na pieluchy ciężko by było wyciągnąć sensowne wnioski). Dziecko stanowi osobną kategorię wydatków i mieści się w „pozostałych kosztach”. Inne wydatki, które nie mieszczą się w „kosztach utrzymania” to m. in. meble, elektronika, ubrania itp.

Inną, chyba najbardziej kontrowersyjną kwestią, jeśli chodzi o nazewnictwo jakie przyjąłem, jest ta dotycząca zakupów spożywczych. Nazwy „żywność” i „jedzenie” są moimi umownymi „skrótami” – „żywność” oznacza zakupy spożywcze, natomiast „jedzenie” to np. kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem. Zdaję sobie, że w języku polskim są one synonimami, jednak potrzebowałem dwóch prostych, jednowyrazowych nazw na rozróżnienie tych dwóch rodzajów wydatków – padło na „żywność” i „jedzenie” i tak już zostało, więc proszę o wyrozumiałość przy czytaniu ;-)

Średnie miesięczne wydatki

Przechodząc do rzeczy – nasze koszty utrzymania w 2015 wyniosły średnio niemal równe 2200 EUR miesięcznie (dokładnie 2198 EUR), co stanowi wzrost o 365 EUR (20%) w stosunku do roku 2014.

Tutaj muszę zaznaczyć, że przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, za które miesięcznie płacimy 350 EUR więcej, co mogłoby oznaczać, że nasze pozostałe koszty życia praktycznie się nie zmieniły, ale spory wpływ na wyniki ma fakt, że przeprowadzka miała miejsce dopiero w maju, a do tego dołożył się jeszcze nasz dłuższy pobyt w Polsce w pierwszej połowie roku. Jeśli podzielimy rok na dwie części i podliczymy średnie koszty życia, to wyniosą one odpowiednio 2073 EUR i 2323 EUR. Biorąc pod uwagę to, co napisałem wcześniej oraz powyższe kwoty, należy sądzić, że druga połowa roku jest jednak bliższa prawdziwej kwocie. To oznaczałoby wzrost wydatków o 488 EUR, co jest już wyraźnie wyższą kwotą, ale dalej uważam to za niezły wynik.

Jakby to kogoś interesowało, a był zbyt leniwy, żeby policzyć – powyższe kwoty przekładają się na 71 EUR dziennie (75 EUR jeśli weźmiemy pod uwagę tylko drugą połowę roku).

W tym samym czasie nasze całkowite wydatki miesięczne wyniosły średnio 2672 EUR (rok wcześniej: 2100 EUR). Oczywiście z racji zmiennego i mało przewidywalnego charakteru tych wydatków (np. w tym roku wpadł mi zakup laptopa, bo zmieniając pracę musiałem oddać ten, który używałem wcześniej) umieszczam tę informację raczej jako ciekawostkę – nie zamierzam zbyt szczegółowo analizować tej części naszych wydatków, bo nie sądzę, by było to zbyt wartościowe dla czytelników bloga.

Patrząc na te wydatki z rozbiciem na kategorie oraz procentową zmianę w stosunku do roku ubiegłego (po dokładne dane i kwoty z poprzedniego roku zapraszam do raportu):

  • mieszkanie: 1288 EUR (+28%)
  • prąd: 63 EUR (+35%)
  • gaz: 48 EUR (+2%)
  • woda: 13 EUR (b.d.)
  • internet: 41 EUR (+10%)
  • żywność: 482 EUR (+12%)
  • jedzenie: 96 EUR (+3%)
  • środku higieniczne i czystości: 39 EUR (+44%)
  • transport: 134 EUR (0%)
  • telefon: 40 EUR ( +60%)

I jeszcze raz to samo w postaci wykresu:

Koszty Utrzymania w Dublinie 2016

Tu dodam, że wydatki miesięczne na dziecko (jak już wspomniałem wyżej, z wyjątkiem żywności nie wrzucamy ich – nieco wbrew logice – do kosztów utrzymania) wyniosły średnio 150 EUR miesięcznie, co – biorąc pod uwagę wysokość Child Benefit (135 EUR) – oznacza, że utrzymanie tak małego dziecka jest w Irlandii stosunkowo mało bolesne dla portfela. Oczywiście problemy zaczynają się, kiedy trzeba je posłać do żłobka, ale to temat na osobny wpis…

Spostrzeżenia i ciekawostki

Patrząc na powyższe zestawienie oraz na moje „prywatne” tabelki w Excelu widzę kilka ciekawych faktów i zależności:

Koszt Ogrzewania

Mimo przeprowadzki do ponad połowę większego mieszkania (45 m.kw zamieniliśmy na 70 m.kw.), zmiana „ground level” na piętro wystarczyła, żeby rachunki za ogrzewanie pozostały na tym samym poziomie. Co więcej, we wcześniejszym mieszkaniu temperatura w lecie nie przekraczała 19 stopni, podczas gdy w obecnym często dobija do 22 (oczywiście bez grzania).

Żywność, a dziecko

W oczywisty sposób większe mieszkanie nie przekłada się na większe zakupy spożywcze, można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wyższe koszty zakupów żywności to w głównej mierze koszt związany z dzieckiem. Oznacza to, że nie licząc mleka modyfikowanego (kategoria „dziecko”), nasz syn „przejada” ok. 57 EUR miesięcznie, czyli ok. 27% tego co (średnio, rzecz jasna) ja lub żona – widać po nim ;-)

Środki czystości, a dziecko

Jeśli ktoś nie wierzy, że dziecko brudzi i bałagani, tutaj ma dowód czarno na białym. Większe mieszkanie nie usprawiedliwia tej różnicy, bo parkietów – czyszczonych spray’em – mamy tyle samo (dwa pokoje mają na podłodze dywan, którego koszt czyszczenia „siedzi” w opłatach za prąd), a kuchnia ma podobny rozmiar. Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, ale trudno nie zauważyć zależności ;-)

Najdroższy miesiąc

O ile najdroższym miesiącem w roku pod względem łącznych wydatków okazał się – niezbyt niespodziewanie – grudzień (3400 EUR; prezenty, wigilia, do tego zbiegło się to z wizytą w IKEI i większymi zakupami odzieżowymi), o tyle pod względem „kosztów życia” rekord pobił wrzesień, kiedy to wydaliśmy 2530 EUR. Część tej kwoty to wynajem auta i wycieczki do Glendaloug i Powerscourt Estate, ale ma na to też wpływ jedzenie „na mieście”, na które – z nieznanych mi przyczyn – wydaliśmy wtedy niemal równe 200 EUR, co raczej nam się nie zdarza. To chyba ogólnie był „głodny” miesiąc (nie, nie mieliśmy gości!), bo nawet wydatki na żywność przekroczyły znacząco to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni (575 EUR!).

Kim jesteśmy

W oczywisty sposób to kim jesteśmy i jak żyjemy ma spory wpływ na nasze koszty utrzymania, dlatego mimo iż miłośnikiem internetowego ekshibicjonizmu nie jestem, parę słów o nas w ramach „objaśnienia”:

„My” to małżeństwo, jeszcze dość młode (w połowie jeszcze przed trzydziestką, w połowie już niestety nie…) oraz – od nieco ponad roku – jeden przedstawiciel nowego pokolenia.

Odżywiamy się dość zdrowo (ale kubełkiem Ben&Jerry raz na parę tygodni nie pogardzimy!), lubimy gotować, choć od czasu pojawienia się dziecka nie mamy na to aż tyle czasu. Ja (mąż) jem lunche poza domem 1-2 razy w tygodniu – w pozostałe dni staram się brać jedzenie do pracy z domu. Kiedy kupujemy jedzenie, to stawiamy na średnią lub wyższą półkę, ale na ogół nie przepłacamy za „organiczne” produkty, chyba że mamy pewność, że razem z nazwą idzie też jakość, co nie zawsze jest prawdą. W przypadku produktów przetworzonych nie przepłacamy za markę; raczej patrzymy na skład. W przypadku produktów świeżych interesuje nas przede wszystkim jakość – cena, w rozsądnych granicach, jest sprawą drugorzędną.

Wynajmujemy mieszkanie “2 bedroom”, ok. 70 m. kw. w raczej droższej, ładnej, cichej i bezpiecznej okolicy nad samym morzem. Co ważne, mieszkanie mieści się na piętrze i pomiędzy dwoma innymi mieszkaniami, więc – jak na Irlandzkie standardy – jest dość ciepłe i poza 3-4 miesiącami w roku praktycznie nie wymaga ogrzewania (gaz). Mało rozmawiamy przez telefon komórkowy, ale korzystamy na nim z internetu. Ubrania kupujemy wtedy, kiedy potrzebujemy, a nie w celu zapełnienia szafy. Nie jesteśmy stałymi bywalcami restauracji, ale kilka razy w roku zdarza nam się „zaszaleć”, a czasami – raz na miesiąc lub dwa – kiedy nie mamy ochoty gotować, zamawiamy jedzenie na wynos. Nie posiadamy auta, nie palimy, nie oglądam telewizji.

Możliwe „dopłaty”

Jeśli interesuje Cię posiadanie auta, dolicz do podanych kosztów co najmniej 150 EUR miesięcznie + koszt paliwa.

Jeśli palisz, policz ok. 10-12 EUR za paczkę.

Jeśli chcesz oglądać TV, dolicz ok. 160 EUR rocznie za TV License.

Opłaty za wodę mamy zryczałtowane – jeśli płacisz wg. licznika, Twoje rachunki mogą być odczuwalnie wyższe.

Czy da się taniej?

Pytanie dalej aktualne, więc posłużę się nieznacznie zmodyfikowaną odpowiedzią z zeszłego roku.

Z całą pewnością da się – naszym celem nie jest oszczędzanie na wszystkim i jesteśmy od tego dalecy. Staramy się unikać głupich wydatków i drogich przyzwyczajeń, ale na przykład na żywności specjalnie nie oszczędzamy. Ważne jest też dla nas miejsce, w którym mieszkamy, więc jesteśmy skłonni dopłacić te 100-200 EUR za ładniejszą i bezpieczniejszą okolicę. Oczywiście weź też poprawkę na dziecko, jeśli go nie posiadasz.

Jest co najmniej kilka pozycji na naszej liście wydatków, których wysokość można obniżyć. Nie oczekuj jednak cudu – Dublin nie należy do tanich i należy mieć tego świadomość.

Z drugiej strony – miej na uwadze, że nie posiadamy auta, którego utrzymanie kosztuje, a bez którego wiele osób nie wyobraża sobie życia, więc w wielu przypadkach do naszych kosztów życia „na starcie” należy dodać ok. 150 EUR miesięcznie plus paliwo.

Być może zainteresują Cię też…

Zeszłoroczny raport

Czy przeprowadzka do Irlandii jest łatwa?

Zarobki w branży IT w Irlandii / Dublinie.

Jak wygląda szukanie i wynajmowanie mieszkania?

Lub po prostu sprawdź zbiór najważniejszych informacji dotyczących życia w Irlandii.

Podsumowując

Dublin jest drogi i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Do tego należy mieć na uwadze rosnące koszty wynajmu i nie nadążające za nimi płace (no chyba, że pracujecie w IT lub finansach – poza tym chyba nie jest zbyt różowo).

Mam nadzieję, że ten wpis będzie pomocny osobom, które rozważają przeprowadzkę do Irlandii (w szczególności do Dublina), albo dopiero co się tu przeniosły i próbują trzymać swoje wydatki w ryzach. Być może powyższe zestawienie zainteresuje też osoby, które mieszkają tu już od dłuższego czasu i są ciekawe jak ich miesięczny budżet wygląda na tle innych osób. Sam chętnie przeczytałbym jakie kwoty wydają na życie inni, więc jeśli chcesz się podzielić uwagami i przemyśleniami – zapraszam do komentowania :-)

Wykop ten artykuł!

Czytaj dalej


Strajk Dublin Bus, remont linii kolejowej i wyższe ceny taksówek

Maj przywitał nas samymi ciekawymi informacjami dotyczącymi transportu (głównie publicznego, ale nie tylko). Jeśli planowaliście jakieś wyjazdy na długi weekend, to jest spora szansa, że nie jesteście dzisiaj najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. I wcale nie chodzi o pogodę.

Strajk Dublin Bus i Bus Eireann

Jak co dzień, próbujesz się w piątek dostać do pracy? Chcesz pojechać w sobotę rano na zakupy? A może spotkać się po południu w mieście ze znajomymi? Albo wrócić na weekend do domu, bo w Dublinie tylko pracujesz?

Przykro mi, zostaje Ci tylko auto – własne, albo taksówka – bo pracownicy dwóch przewoźników postanowili zrobić sobie wolne. Na 48 godzin. Biorąc pod uwagę jak nieznaczną część Dublina „pokrywa” Luas i Dart, trudno się dziwić niezadowoleniu ludzi. Nigdy nie rozumiałem idei strajku wymierzonego we własnych klientów (?!), nie mówić już o organizowaniu go w terminie, który utrudni życie jak największej ilości ludzi. Jak widać Dublin Bus konsekwentnie pracuje na swoją i tak już kiepską opinię.

dublin-bus-driving-around

Co więcej – to pierwszy z dwóch strajków: drugi będzie miał miejsce 15 i 16 maja (piątek / sobota).

Ale, ale! Macie plany na weekend majowy i z powodu problemów z autobusami chcieliście skorzystać z pociągu? Nie tak szybko!

Remont linii kolejowej

Przykro mi, jeśli mieszkacie na północ od Connolly Station – Dublin jest nie dla was. Co więcej – jeśli mieszkacie pomiędzy Connolly Station, a Malahide lub Howth (tak jak my), to zapomnijcie o pociągu w ogóle, nawet jeśli chcieliście jechać za miasto. Przez dwa dni Irish Rail prowadzić będzie prace, które kompletnie pozbawią Was dostępu do transportu publicznego. Czy tylko mi się wydaje, że długi weekend to niezbyt fortunny termin na takie (zaplanowane!) prace?

No dobra, są jeszcze taksówki – powiecie? Są! Ale i tu zmiany Was nie ominą.

Ceny taksówek idą w górę!

Tak właśnie. I to nie z powodu obu powyższych wydarzeń (co by mnie w sumie nie zdziwiło, wszak prezent od Dublin Bus i okazję do zarobku warto wykorzystać). Wzrost cen ma związek z okresowym „rewidowaniem” taryf – tak się składa, że tym razem idą one w górę o ok. 4%. Nie majątek, szczególnie że wcześniej rosły one i o 9%, ale jednak…

Co ja na to?

Dobrze, że mogę pracować zdalnie, więc nie jestem uzależniony od żadnego przewoźnika tak jak większość ludzi. Jeszcze lepiej, że w ten weekend („długi weekend” – 4 maja jest dniem wolnym) mam „dyżur” w pracy, więc nie mieliśmy żadnych specjalnych planów wymagających korzystania z transportu publicznego. Obawiam się jednak, że większość ludzi nie może żadnego z powyższych o sobie powiedzieć.

Szczęśliwie – przy takiej pogodzie jak dzisiaj – nawet mnie za bardzo nie boli, że muszę siedzieć w domu ;-)

Czytaj dalej


Koszty Utrzymania w Dublinie – Raport 2015

Z niewielkim (OK, całkiem sporym – brakowało nieco czasu) opóźnieniem udało mi się w końcu zrobić podsumowanie naszych rocznych kosztów utrzymania w Dublinie w 2014 z podziałem na kategorie, a także z rozróżnieniem okresu, kiedy w Dublinie mieszkałem sam oraz okresu, kiedy to już na stałe przeprowadziła się do mnie żona. Zapraszam do lektury.

Wprowadzenie

Jak zapewne nie muszę wyjaśniać, wspomniany „raport” to po prostu roczne podsumowanie naszych wydatków, a nie projekt badawczy przeprowadzony na reprezentatywnej grupie ankietowanych, w związku z czym należy go traktować jako analizę przypadku (dla pracowników korporacji: „case study”), a nie jako wyczerpujące vademecum dla osób chcących się przeprowadzić do Dublina. Pod koniec tekstu wyjaśnię nieco dokładniej jakie czynniki i subiektywne wybory mogły mieć wpływ na wyniki podsumowania – jeśli ktoś jest bardzo ciekawy co jeszcze powinien uwzględnić w szacowanych kosztach życia, żeby lepiej odpowiadały jego stylowi życia, to znajdzie tam odpowiedź. A póki co – przechodzę do konkretów.

Kategorie

Zanim zacznę mówić o „kategoriach”, muszę krótko wyjaśnić co one znaczą. Wyjaśniałem to już kiedyś w innym wpisie, ale dla przypomnienia:

Czym są koszty utrzymania?

Koszty utrzymania w moim rozumieniu to wszelkie opłaty stałe (w wariancie z i bez kosztów wynajmu, ponieważ tutaj kwoty mogą się bardzo różnić), tj.: mieszkanie (opcjonalnie), prąd, gaz, internet, żywność (zakupy spożywcze), jedzenie (kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem), artykuły higieniczne, środki czystości, transport (głównie bilety komunikacji miejskiej, ale także – bardzo sporadycznie – taksówki) i doładowanie telefonu. Te wydatki są przez nas notowane dość szczegółowo i dotyczą w większości wydatków, które ciężko „przeoczyć”, w związku z tym podane tu kwoty powinny bardzo dokładnie oddawać nasze faktycznie koszty. Wyjątkiem mogą być jakieś bardzo drobne zakupy spożywcze, które mogły nam „umknąć” – podejrzewam, że to góra 2-3% całości.

Koszty pozostałe, czyli czym nie są koszty utrzymania?

Koszty utrzymania dla podanych wyliczeń nie obejmują wydatków na rzeczy takie jak: wyposażenie mieszkania (meble, wyposażenie kuchni i łazienki etc.), elektronika (od monitora, aż po mikser), ubrania, loty, alkohol.  I oczywiście wszystko inne, co zdarzy mi się kupić, a nie mieści się w kategoriach z punktu pierwszego – np. bilety do kina / teatru / na mecz etc. W tej kategorii mieszczą się też wydatki na dziecko (niemowlak), ponieważ są one dość specyficzną kategorią. Ponieważ ta kategoria mieści bardzo dużo różnych wydatków, jest spora szansa, że jakiś wydatek czy paragon został przeoczony. Z natury jestem dość pedantyczny, ale ma to też swoje granice, dlatego polecam traktować kwoty należące do tej kategorii jako kwota rzeczywista +/- (co najmniej) 10%.

Średnie miesięczne wydatki

Otóż nasz średni koszt życia w Dublinie w ubiegłym roku wyniósł 1835 EUR miesięcznie. Jest to średnia z całego roku, na którą składają się następujące miesięczne koszty życia:

  • mieszkanie (1 bedroom): 1000 EUR
  • prąd: 47 EUR
  • gaz: 47 EUR
  • internet (20 MBit/s w UPC): 37 EUR
  • żywność: 425 EUR
  • jedzenie: 93 EUR
  • środki higieniczne i czystości: 27 EUR
  • transport (głównie autobus): 134 EUR
  • telefon (2 „komórki” na kartę): 25 EUR

Ponieważ dużo osób pomija tę informację w akapicie powyżej, wyjaśniam raz jeszcze – nazwy „żywność” i „jedzenie” są moimi umownymi „skrótami” – „żywność” oznacza zakupy spożywcze, natomiast „jedzenie” to np. kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem.

Screen Shot 2015-02-28 at 15.18.22

Faktyczne miesięcznie wydatki (po uwzględnieniu „pozostałych kosztów”) wyniosły średnio 2100 EUR miesięcznie. Jak łatwo policzyć owe średnie miesięczne „pozostałe koszty” to 265 EUR, jednak wpływ na ich wysokość miała z pewnością spora ilość wydatków na dziecko w drugiej połowie roku.

Przypominam, że rozróżnienie „żywności” i „jedzenia” zostało wyjaśnione w części „Czym są koszty utrzymania?” powyżej.

Dzienny koszt utrzymania

Podana w poprzednim punkcie kwota przekłada się na 59 EUR dziennie, a kiedy odliczymy koszt mieszkania otrzymamy ok. 28 EUR dziennie (założenie: miesiąc to 30 dni).

Dla porównania minimalna pensja netto to 8.65 EUR brutto na godzinę (ok. 8.40 EUR netto).

Jedna osoba, a dwie osoby

Jeśli weźmiemy pod uwagę koszty życia jednej i dwóch osób, to średnie miesięczne wydatki łącznie wyniosą odpowiednio (obliczone na podstawie dwóch, sześciomiesięcznych okresów) 2000 EUR i 2200 EUR, z czego „koszty życia” to odpowiednio 1720 EUR i 1949 EUR.

W oczywisty sposób druga osoba nie zwiększa kosztów wynajmu i ma stosunkowo niewielki wpływ na koszt prądu (większy ma już dziecko i częste używanie czajnika i mikrofalówki – do przygotowywania mleka i sterylizowania butelek) – opłaty za niego wzrosły z 42 EUR do 51 EUR miesięcznie. Większą różnicę widać przy kosztach gazu (skok z 32 EUR na 62 EUR; żona lubi wyższą temperaturę w mieszkaniu niż ja ;-) ), ale należy też pamiętać, że wydatki w tej kategorii zależą głównie od pogody.

Nie powinno dziwić, że przy dwóch osobach istotnie rosną wydatki na żywność (średnio z 321 EUR do 526 EUR miesięcznie), ale jednocześnie spadają (z 98 EUR do 86 EUR miesięcznie) wydatki na jedzenie na mieście – o ile mieszkając sam starałem się gotować dla siebie (do pracy) 2-3 razy w tygodniu, o tyle żona nie raz zapewniała mi lunch na każdy dzień tygodnia.

Różnice w wybranych kategoriach zaprezentowane na wykresie:

Średnie Miesięczne Koszty Utrzymania dla jednej i dwóch osób wg Kategorii

Ciekawostki

Identyczny średni miesięczny koszt prądu i gazu

Ciekawą obserwacją jest to, że mimo zupełnie innych „charakterystyk” zużycia (zużycie prądu jest mniej więcej stałe w ciągu roku, podczas gdy gaz jest „sezonowy”), średni miesięczny koszt tej dwójki wyniósł dokładnie tyle samo (bez zaokrąglania do EUR różnica wyniosła 20 centów).

Najdroższy miesiąc

Najdroższym miesiącem pod względem kosztów życia, co za bardzo nie zaskakuje, był grudzień. Święta i większe potrzeby „grzewcze” spowodowały, że same tylko koszty życia wyniosły nas 1980 EUR. Po uwzględnieniu wszystkich kosztów nasze miesięczne wydatki dobiły do niemal 2500 EUR.

Dla porównania – kiedy mieszkałem sam najdroższy miesiąc kosztował mnie odpowiednio 1830 EUR i 2170 EUR (druga kwota „podbita” mocno przez zakupy w IKEI).

Najtańszy miesiąc

Najtańszym miesiącem okazał się marzec – wynika to z tego, że przyszło mi wtedy zapłacić jedynie niski rachunek za gaz, a prąd opłacałem dopiero w kolejnym miesiącu (rachunki przychodzą co dwa miesiące). Do tego mieszkałem wtedy sam, co nieznacznie obniżyło pozostałe koszty, przez co miesiąc zamknął się wydatkami na życie w wysokości 1650 EUR, a wszystkie koszty (nie kupowałem wtedy żadnych mebli ani elektroniki) wyniosły 1805 EUR.

Dla porównania – najtańszym miesiącem przy dwóch osobach okazał się październik, kiedy to koszty życia zamknęły się na poziomie 1805 EUR, a wraz z pozostałymi wydatkami z konta ubyło nam 2021 EUR.

Najniższe koszty żywności

Najtańszym miesiącem pod względem kosztów żywności okazał się czerwiec – mieszkałem wtedy cały miesiąc sam, a dodatkowo odbywały się wtedy Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, przez co moje wydatki na jedzenie były śmiesznie niskie (po pracy biegłem do domu na mecz, a jadłem to, co akurat było w lodówce – zakupy robiłem raz w tygodniu, bo dla jednej osoby nie opłacało mi się zamawiać dostawy do domu) i wyniosły zaledwie 211 EUR. Dla porównania nasz typowy tygodniowy rachunek z „dużych” zakupów w Tesco dla dwóch osób to ok. 80 EUR (pomijam koszty związane z dzieckiem, takie jak np. pieluchy), a i tak nie uwzględniają one na ogół takich rzeczy jak np. świeże mięso, owoce i warzywa. Cały miesiąc zamknął się wtedy wydatkami na życie w wysokości 1673 EUR.

Wzrost kosztów wynajmu

Warto mieć świadomość, że istotnie wzrosły w zeszłym roku koszty wynajmu – różne źródła mówią o 10-15%. Nas problem póki co ominął, ale tylko i wyłącznie dlatego, że nie przeprowadzaliśmy się – gdybyśmy teraz chcieli zmienić mieszkanie na 2 bedroom musielibyśmy wyłożyć miesięcznie co najmniej 1300 – 1400 EUR. Dla porównania kiedy przyjechałem do Irlandii (listopad 2013) kwota ta wynosiła odpowiednio ok. 1250 – 1300 EUR. Zaznaczam, że mówię tu o kosztach wynajmu w pełni wyposażonego mieszkania w dobrym stanie, w „lepszej”, bezpiecznej dzielnicy, na cichym osiedlu w dość nowym (rok 2000+) budynku. W wielu miejscach wciąż można wynająć 2 bedroom za mniej niż 1200 EUR, ale często standard lub lokalizacja pozostawiają wiele do życzenia.

Uwagi

Kim jesteśmy

Ponieważ to kim jesteśmy i jak żyjemy ma spory wpływ na nasze koszty utrzymania, warto żebyśmy nieco się przedstawili.

„My” to małżeństwo, jeszcze dość młode (przed trzydziestką). Odżywiamy się raczej zdrowo, lubimy gotować. Ja (mąż) jem lunche poza domem 2-3 razy w tygodniu – w pozostałe dni staram się brać jedzenie do pracy z domu. Kiedy kupujemy jedzenie, to stawiamy na średnią lub wyższą półkę. W przypadku produktów przetworzonych nie przepłacamy za markę; raczej patrzymy na skład. W przypadku produktów świeżych interesuje nas przede wszystkim jakość – cena jest sprawą drugorzędną. Wynajmujemy mieszkanie “1 bedroom”, poniżej 45 m. kw. w ładnej, cichej i bezpiecznej okolicy nad samym morzem. Mało rozmawiamy przez telefon komórkowy, ale korzystamy na nim z internetu. Nie posiadamy auta, nie palimy, nie oglądam telewizji.

Możliwe „dopłaty”

Jeśli interesuje Cię posiadanie auta, dolicz do podanych kosztów co najmniej 150 EUR miesięcznie + koszt paliwa.

Jeśli palisz, policz ok. 10 EUR za paczkę.

Jeśli chcesz oglądać TV, dolicz ok. 160 EUR rocznie za TV License.

Weź pod uwagę, że od 2015 woda w Irlandii przestanie być bezpłatna – oczekiwany koszt to ok. 25-30 EUR miesięcznie, ale ile faktycznie będziemy płacić, to dopiero się okaże.

Nie potrafimy jeszcze ocenić kosztów utrzymania dziecka, ale spodziewamy się, że bez żłobka / przedszkola (ok. 1000 EUR miesięcznie!), że jest to w najlepszym razie ok. 150 – 250 EUR miesięcznie w przypadku bardzo małego dziecka, uwzględniając okazyjnie kupowane ubranka i zabawki. Na pewno wrócimy do tego tematu za jakiś czas.

Czy da się taniej?

Z całą pewnością tak – naszym celem nie jest oszczędzanie na wszystkim i jesteśmy od tego dalecy. Staramy się unikać głupich wydatków i drogich przyzwyczajeń, ale na przykład na żywności specjalnie nie oszczędzamy. Ważne jest też dla nas miejsce, w którym mieszkamy, więc jesteśmy skłonni dopłacić te 100-200 EUR za ładniejszą i bezpieczniejszą okolicę, czy krótszy dojazd do pracy. Jest co najmniej kilka pozycji na naszej liście wydatków, których wysokość można obniżyć. Nie oczekuj jednak cudu – Dublin nie należy do tanich i należy mieć tego świadomość.

Być może zainteresują Cię też…

Czy przeprowadzka do Irlandii jest łatwa?

Zarobki w branży IT w Irlandii / Dublinie.

Jak wygląda szukanie i wynajmowanie mieszkania?

Lub po prostu sprawdź zbiór najważniejszych informacji dotyczących życia w Irlandii.

Podsumowując

Tanio nie jest. Pomijając zupełnie kwestię mieszkania (ok. 900 EUR i więcej za 1 bedroom, 1300 EUR i więcej za 2 bedroom) na same podstawowe wydatki należy przewidzieć w budżecie od 500-600 do nawet 1000 EUR zależnie od ilości osób i „przyzwyczajeń” zakupowych. Dodając koszt auta, czy TV License i doliczając do tego wydatki takie jak odzież, meble, elektronika i inne wyposażenie, a także wakacje, przeloty do Polski itp. łatwo zauważyć, że budżet z łatwością może przekroczyć 2500 EUR miesięcznie w kolumnie „wydatki”. Oczywiście wszystko to co napisałem wyżej to „studium przypadku” – jednej, konkretnej rodziny. Należy traktować go jako punkt odniesienia dla własnych obliczeń, a nie wyrocznię.

Mam nadzieję, że ten wpis będzie pomocny osobom, które rozważają przeprowadzkę do Irlandii (w szczególności do Dublina), albo dopiero co się tu przeniosły i próbują trzymać swoje wydatki w ryzach. Być może powyższe zestawienie zainteresuje też osoby, które mieszkają tu już od dłuższego czasu i są ciekawe jak ich miesięczny budżet wygląda na tle innych osób. Sam chętnie przeczytałbym jakie kwoty wydają na życie inni, więc jeśli chcesz się podzielić uwagami i przemyśleniami – zapraszam do komentowania :- )

Wykop ten artykuł!

Czytaj dalej


Opady w Irlandii

Jak obiecałem w jednym z poprzednich wpisów, pora spojrzeć na temat opadów w Irlandii od nieco bardziej “rzeczowej” strony, z mapkami i wykresami. Trochę z perspektywy całego kraju i trochę z punktu widzenia stolic (obie stolice są jednymi z bardziej suchych miejsc w kraju). Tak więc, po kolei:

Opady w Irlandii

tumblr_inline_ne213ljXNt1qfzlpj

Jak widać w Irlandii dominują tereny z roczną sumą opadów w przedziale 800 – 1200 mm, a sam Dublin znajduje się w obszarze, gdzie ta wartość nie przekracza 800 mm. Ze względu na “szerokie przedziały” warto jednak doprecyzować, że w większości wschodniej części kraju ilość opadów mieści się w przedziale 750 – 1000 mm [1].

Opady w Polsce

tumblr_inline_ne214eu0561qfzlpj

W Polsce dominuje przedział 550 – 700 mm.

Opady miesięczne w Irlandii (Dublin)

tumblr_inline_nes9dvKOoD1qfzlpj

W Dublinie jak już pada, to “konkretnie”, ale nie pada wcale dużo częściej niż w Polsce, co widać po ilości dni z opadami w każdym miesiącu [3].

Rozpatrując to w ujęciu rocznym – średnia ilość dni w roku z opadami (więcej niż 1 mm opadów) w Irlandii to od 150 dni na wschodzie i południowym-wschodzie, do 225 dni w niektórych lokalizacjach na zachodzie [1].

Opady miesięczne w Polsce (Warszawa)

tumblr_inline_nes9fiz7ro1qfzlpj

Jak widać, z wyjątkiem lipca (potwierdziło się moje “subiektywne odczucie” z wcześniejszego wpisu!) oraz czerwca, w Warszawie pada mniej niż w Irlandii, ale niemal równie często [4].

Nie udało mi się znaleźć stosownych danych dla całej Polski, ale dla Warszawy, która na powyższej mapie opadów znajduje się w raczej “suchym” obszarze, ilość dni w roku z opadami to 158 [2]. Można zgadywać, że w bardziej “mokrych” rejonach kraju ilość takich dni jest dużo wyższa i nie odstaje od tego, co dzieje się w Irlandii.

Podsumowując…

Twarde dane potwierdzają subiektywne odczucia moje i innych osób mieszkających w Irlandii, z którymi zdarzyło mi się na ten temat rozmawiać – w Irlandii pada więcej (w niektórych rejonach dużo więcej) niż w Polsce, ale nie częściej, a już na pewno nie “ciągle”. Oczywiście ciężko porównać ze sobą dwa kraje, dlatego skupiłem się na porównaniu stolic – w obu przypadkach są one raczej “suche” na tle całego kraju, więc takie porównanie wydało mi się “uczciwe”.

A od siebie dodam, że od deszczu dużo bardziej przeszkadza mi wiatr ;-)

Źródła

[1] http://www.met.ie/climate/rainfall.asp

[2] http://www.warsaw.climatemps.com/

[3] http://www.worldweatheronline.com/Dublin-weather-averages/Dublin/IE.aspx

[4] http://www.worldweatheronline.com/Warsaw-weather-averages/PL.aspx

 

Czytaj dalej


Irlandzkie mity. Mit drugi – autobusy.

Drugi mit – zasadniczo jest to mit Dubliński, a nie Irlandzki – ma w sobie więcej prawdy niż mit pierwszy, ale także wymaga pewnego “sprostowania”…

Autobusy to zło absolutne

Częściowo mit, częściowo prawda – słyszałem, że autobusy jeżdżą jak chcą, notorycznie wypadają z kursu, nieustannie tkwią w korkach i są powolne. Tak źle nie jest, ale jak już kiedyś wspomniałem – tęsknię za Wrocławską komunikacją miejską, bo w Dublinie autobus to pojazd drugiej kategorii.

Po kolei: autobus to zdecydowanie najgorszy ze środków transportu publicznego i ponad wszelką wątpliwość są linie, które nie nadają się do użytku (np. 14 z Dundrum). Należy jednak uczciwie powiedzieć, że poza ścisłym centrum spora część linii autobusowych posiada wydzielone “buspasy”, które tylko momentami łączą się z pasami przeznaczonymi dla aut, co czasami powoduje korki. Sam do pracy dojeżdżam autobusem i w dziewięciu przypadkach na dziesięć dotarcie do centrum zajmuje mi mniej więcej tyle samo czasu, a korki są “w normie” (porównując np. z Wrocławiem).

Zdecydowanym minusem autobusów jest natomiast brak “prawdziwych” rozkładów jazdy i to, że czasami są koszmarnie zatłoczone, a wtedy kierowca pomija po prostu przystanki, na których nikt nie wysiada, “ignorując” ludzi na nich czekających – ten problem dotyczy mnie w o tyle mniejszym stopniu, że wsiadam do autobusu na początku trasy, więc ryzyko, że autobus dojedzie na mój przystanek kompletnie zatłoczony jest bardzo małe. Czasami jakiś autobus “wypadnie” z kursu, ale nie zdarza się to regularnie – we Wrocławiu zdarzało się porównywalnie często.

Ostatnią rzeczą, na którą muszę w kontekście autobusów ponarzekać, są… rowerzyści – o ile rozumiem, mają oni prawo korzystać z buspasów (albo po prostu buspasy pokrywają się w wielu miejscach z drogami rowerowymi?), co samo w sobie mi nie przeszkadza; przeszkadza mi natomiast, kiedy autobus wlecze się 10 km/h tylko dlatego, że trasa jest lekko pod górkę i jadący przed nim miłośnicy dwóch kółek wypluwają płuca, posuwając się w ślimaczym tempie przed siebie, blokując jednocześnie wszystko, co jedzie za nimi.

Czytaj dalej


Stosunek Irlandczyków do Polaków

Dzisiaj słów parę o stosunku Irlandczyków do Polaków, bo to temat, który dość często pojawia się zarówno w mediach, jak i w pytaniach na forach dyskusyjnych o Irlandii.

Jeśli interesuje Cię tylko moje ogólne zdanie na ten temat to:

Uważam, że stosunek ogółu Irlandczyków do obcokrajowców, w tym także do Polaków, jest pozytywny.

Dziękuję, możesz przestać czytać.

Dla bardziej dociekliwych – nieco detali:

„Polacy są pracowici.”

Opinia raczej popularna zarówno wśród pracodawców, jak i wśród osób prywatnych, które miały kontakt z Polskimi pracownikami. Dotyczy to zarówno cech “osobowych” (komunikatywność i – wbrew obiegowym opiniom – uczciwość), jak i “profesjonalnych” (jakość wykonywanej pracy, terminowość, sumienność). No i nie oszukujmy się – w wielu dziedzinach Polski fachowiec będzie też tańszy od Irlandzkiego ;-)

Oczywiście w każdym stadzie znajdzie się czarna owca, więc historie o nieuczciwych rodakach także zdarzało mi się słyszeć, ale w moim odczuciu to margines, a ogólny odbiór Polaków jest bardzo pozytywny.

W ramach ciekawostki dodam, że jakiś czas temu wybraliśmy się z żoną do teatru. Czekając na spektakl usiedliśmy obok starszego, Irlandzkiego małżeństwa, które nas chwilę później “zagadało” – od słowa do słowa przeszliśmy na temat Polaków w Irlandii… Takiej “laurki” nigdy wcześniej ani później nie słyszałem – chwalili nas za wszystko, zaczynając od znajomości języka, przez kulturę osobistą i poczucie humoru, aż po pracowitość i uczciwość. Aż mi się momentami głupio robiło ;-)

„Polacy zabierają nasze miejsca pracy!”

Zdanie typowe dla przedstawicieli marginesu społecznego, albo osób wykonujących zawody nie wymagające kwalifikacji.

Spójrzmy prawdzie w oczy: jeśli ktoś, kto przyjeżdża zza granicy, bez perfekcyjnej znajomości języka, bez kontaktów i bez doświadczenia zawodowego w Twoim kraju jest w stanie “zabrać” Ci pracę, to problem jest nie z nim, tylko z Tobą.

Oczywiście ta grupa krzyczy najgłośniej, co mocno zakłamuje obraz tego, co sądzą o nas Irlandczycy jako ogół.

„Znów ktoś zaatakował Polaków w Irlandii!”

To znaczy w Belfaście. Tak, tak – nawet media czasami nie odróżniają Irlandii od Irlandii Północnej, przez co postronny obserwator może odnieść wrażenie, że Irlandczycy nienawidzą nas tak bardzo, że aż przeradza się to w czynną agresję. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać ;-)

Czytaj dalej


Koniec darmowej wody!

Nastał ten dzień! Jakiś czas temu dostaliśmy pismo z Irish Water z prośbą o rejestrację (pocztą lub internetem), no to grzecznie się zarejestrowaliśmy – pierwszy rachunek już w styczniu!

O ile mi wiadomo, przez jakiś czas na opłaty za wodę będzie nałożony “limit”, dzięki czemu – niezależnie od realnego zużycia – ludzie będą mogli ocenić ile wody potrzebują i rozsądniej zaplanować nową pozycję w budżecie domowym. Limit prawdopodobnie wyniesie ok. 300 EUR rocznie (25 EUR miesięcznie). W przypadku osób, które nie zarejestrują się w Irish Water opłata ryczałtowa ma wynieść 424 EUR rocznie.

Docelowo każdej rodzinie będzie przysługiwać pewna ilość wody “zwolniona z opłat” – będzie ona zależna od ilości domowników, z naciskiem na ilość dzieci.

Tak to wygląda w skrócie – zobaczymy jak będzie wyglądać w praktyce.

Swoją drogą, niesamowite jest jak wielkie kontrowersje budzą tu opłaty za wodę – do tego stopnia, że w niektórych dzielnicach dochodzi do protestów kończących się starciami z Gardą (policją). Przeświadczenie o tym, że darmowy dostęp do wody (filtrowanej, zdatnej do picia wody z kranu, a nie deszczówki!) jest podstawowym ludzkim prawem jest wśród Irlandczyków ogromne.

Czytaj dalej