Dzisiaj słów parę o stosunku Irlandczyków do Polaków, bo to temat, który dość często pojawia się zarówno w mediach, jak i w pytaniach na forach dyskusyjnych o Irlandii.
Jeśli interesuje Cię tylko moje ogólne zdanie na ten temat to:
Uważam, że stosunek ogółu Irlandczyków do obcokrajowców, w tym także do Polaków, jest pozytywny.
Dziękuję, możesz przestać czytać.
Dla bardziej dociekliwych – nieco detali:
„Polacy są pracowici.”
Opinia raczej popularna zarówno wśród pracodawców, jak i wśród osób prywatnych, które miały kontakt z Polskimi pracownikami. Dotyczy to zarówno cech “osobowych” (komunikatywność i – wbrew obiegowym opiniom – uczciwość), jak i “profesjonalnych” (jakość wykonywanej pracy, terminowość, sumienność). No i nie oszukujmy się – w wielu dziedzinach Polski fachowiec będzie też tańszy od Irlandzkiego ;-)
Oczywiście w każdym stadzie znajdzie się czarna owca, więc historie o nieuczciwych rodakach także zdarzało mi się słyszeć, ale w moim odczuciu to margines, a ogólny odbiór Polaków jest bardzo pozytywny.
W ramach ciekawostki dodam, że jakiś czas temu wybraliśmy się z żoną do teatru. Czekając na spektakl usiedliśmy obok starszego, Irlandzkiego małżeństwa, które nas chwilę później “zagadało” – od słowa do słowa przeszliśmy na temat Polaków w Irlandii… Takiej “laurki” nigdy wcześniej ani później nie słyszałem – chwalili nas za wszystko, zaczynając od znajomości języka, przez kulturę osobistą i poczucie humoru, aż po pracowitość i uczciwość. Aż mi się momentami głupio robiło ;-)
„Polacy zabierają nasze miejsca pracy!”
Zdanie typowe dla przedstawicieli marginesu społecznego, albo osób wykonujących zawody nie wymagające kwalifikacji.
Spójrzmy prawdzie w oczy: jeśli ktoś, kto przyjeżdża zza granicy, bez perfekcyjnej znajomości języka, bez kontaktów i bez doświadczenia zawodowego w Twoim kraju jest w stanie “zabrać” Ci pracę, to problem jest nie z nim, tylko z Tobą.
Oczywiście ta grupa krzyczy najgłośniej, co mocno zakłamuje obraz tego, co sądzą o nas Irlandczycy jako ogół.
„Znów ktoś zaatakował Polaków w Irlandii!”
To znaczy w Belfaście. Tak, tak – nawet media czasami nie odróżniają Irlandii od Irlandii Północnej, przez co postronny obserwator może odnieść wrażenie, że Irlandczycy nienawidzą nas tak bardzo, że aż przeradza się to w czynną agresję. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać ;-)