Landlord, czyli Rentlord

Jeśli ktoś, szukając mieszkania, ma jeszcze wątpliwości, czy sytuacja na rynku jest sprzyjająca dla “landlordów” (właścicieli mieszkań), to pierwsze spotkanie z takowym powinno mu to wybić z głowy i dać odpowiedź. Mimo, że większość z nich to uprzejmi ludzie, warto przygotować się na to że cała procedura będzie wyglądać jakoś tak…

Pierwsze kroki

Dostaję maila z Daft’a (polecam ustawić sobie “alerty”!), że dodano nowe mieszkanie. Lokalizacja idealna, cena dobra, mieszkanie ładne – dzwonię! Cztery minuty od dodania ogłoszenia jestem umówiony. Podczas umówionego spotkania zerkam Landlordowi w papiery – jestem trzeci (!) na liście, czyli dwie osoby zadzwoniły szybciej. Jak?!

Na miejscu

Razem ze mną mieszkanie ogląda 8-10, czasem 12 “sztuk” (osób lub par). Jedni na luzie, inni spięci, w garniturach (!), robią poważne miny, dają Landlordowi wizytówki i próbują zwiększyć swoje szanse “small talkiem”. Oczywiście ich trud jest daremny, bo o tym kto dostanie mieszkanie decydują…

Twarde fakty

Tu zaczyna się festiwal. Landlord po “okazaniu” mieszkania prosi do siebie osoby zainteresowane i zaczyna odpytywać:

  • Od kiedy w IE?
  • Pracuje?
  • Na stałe, czy tymczasowo?
  • Ile osób będzie mieszkać?
  • Żona pracuje?
  • Palący?
  • Gdzie mieszka teraz?

OK, może być – w takim razie możemy przejść do kolejnego punktu…

Dokumenty

Żeby aplikować, na ogół wymagane są:

  • referencje z pracy wraz z wysokością zarobków (!) – dobra pensja otwiera drzwi do większości mieszkań
  • referencje od poprzedniego Landlorda (jeśli są z Polski i napisane po Polsku, to oczywiście można je sobie włożyć… pod dywan; jeśli z Polski, ale po angielsku, to czasami ujdzie, czasami nie – zależy)
  • referencje osobiste – nie zawsze, ale warto mieć referencje od np. kolegi z pracy; nigdy za wiele referencji
  • PPS – zwykle można dostarczyć później, ale raz spotkałem się z Landlordem, który wymagał PPS w momencie podpisania umowy

Oczekiwanie

Zazwyczaj mieszkanie tego samego dnia znika z Daft, co oznacza, że albo jest już wynajęte, albo Landlord uznał, że z tylu aplikacji uda mu się z kimś dogadać, więc nie ma sensu, żeby mieszkanie “wisiało” i ludzie zawracali mu głowę telefonami. Niestety, takie rozwiązanie oznacza dla nas niepewność – mamy szansę, czy już nie? Ja polecam założyć, że “odpadliśmy” i szukać dalej – na pewno nie zaszkodzi.

Kontakt

W końcu Landlord postanawia się odezwać. Tak, chce nam wynająć mieszkanie! Sukces! Nic tylko rzucić się do stóp i całować. Oczywiście najpierw formalności, ale może o tym innym razem…

11 komentarzy do “Landlord, czyli Rentlord

  1. Orientujesz sie moze jak przy wynajmie patrza na posiadanie kota? Widze ze na Daft przy 1200 ogloszeniach tylko jedno ma 'pets allowed’. Rzeczywiscie jest taka tragedia?

    • Z tego co się orientuję, to mało który landlord pozwala na zwierzęta. Są nawet całe osiedla, które w „regulaminie” mają zakaz posiadania zwierząt.

    • Sam tego nie odczułem, ale słyszałem takie opinie i w pewnym sensie rozumiem landlordów. Zapewne wynika to z tego (mam dwójkę, więc coś o tym wiem… ;-) ), że dzieci hałasują, niszczą (malowanie po ścianach – nie zawsze da się upilnować), brudzą, a przy nauce korzystania z nocnika nie zawsze uda się dotrzeć do niego na czas – jednym słowem: niosą ze sobą pewne ryzyko dla właściciela mieszkania ;-)

  2. w 100% rozumiem i popieram landlordow… jak sie kiedys dorobicie mieszkan na wynajem to zrozumiecie dlaczego lepiej jest wynajc chate singlowi bakierowi niz 4 osobowej rodzinie z psem. Po prostu musicie zaczac wynajmowac swoje nieruchomosci a poziom empatii i zrozumienia dla ownerow wzrosnie drastycznie

  3. aha i skoro najemcy robia casting na rozne nieruchomosci (przegladaja mase ofert na www) to dlaczego wynajmujacy niby nie ma prawa przegladac i selekcjonowac kandydatow. Zreszta winne najbardziej jest prawo ktore np w Polsce nie pozwala na eksmisje dluznika ktory miesiacami nie placi i dewastuje mieszkanie… Gdyby prawo nie chronilo oszustow to i surowy casting nie bylby potrzebny

    • Kolego ale tutaj jest mowa o Irlandii w której nie ma żadnej ochrony lokatorów

  4. Fajny tekst, zabawnie opisuje perypetie, które same w sobie wcale zabawne nie są.
    My przeprowadziliśmy się do Irlandii w zeszłym tygodniu, co poprzedzone było dwoma miesiącami poszukiwań (a nie jest to miejsce docelowe).
    Jesteśmy parą z niemowlęciem i szukanie niezagrzybionego, niezaplesnialego mieszkania w przyjaznej okolicy (mieszczącego się w naszym budzecie!) to prawdziwe wyzwanie. Staramy się sprostać, ale…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *