Przypomniały mi się ostatnio moje pierwsze dni w Irlandii i to, jak zaskakiwały mnie w codziennych rozmowach nawet proste z pozoru zwroty, których znaczenia wtedy jeszcze nie rozumiałem. Pomijając już kwestie „praktyczne” i to, że ich znajomość w dniu przyjazdu pewnie pozwoliłaby mi uniknąć kilku niezręcznych sytuacji, wszystkie one wydają mi się w taki czy inny sposób ciekawe lub zabawne, więc postanowiłem się nimi tu podzielić. Oto one:
„what’s the story”
Popularny zwrot, na ogół używane jako zamiennik „how are you”, czyli po prostu „cześć” (kiedy Irlandczyk / Brytyjczyk pyta Cię „how are you” nie interesuje go odpowiedź, więc zwyczajowo odpowiada się „not too bad, how are you”). Warto go znać, żeby nie zrobić z siebie głupka pytając rozmówcę np. o jaką historię konkretnie mu chodzi.
craic
Przetłumaczyłbym jako „zabawa”. Słowo „craic” (wym. „krak” z „a” przechodzącym w „e”) zwykle występuje w zwrotach takich jak pytanie „what’s the craic” („co u Ciebie?” / „co działo się w Twoim życiu odkąd ostatni raz się widzieliśmy?”) oraz określenie „good craic” (fajna zabawa, niezła rozrywka etc.), np. w kontekście wyjazdu na wycieczkę firmową: „it’s gonna be a good craic on the bus”, czyli: „będziemy się dobrze bawić w autokarze”.
to call over
Podejść, podskoczyć. Jeśli kolega z pracy prosi nas o pomoc, to „I’ll call over in a minute” będzie oznaczać mniej więcej tyle co: „podejdę do Ciebie za minutę” (w domyśle: „bo jestem w tej chwili zajęty”). Z mojego językowego wyczucia wynika, że zwrot ten dotyczy raczej bliskich odległości i załatwiania jakichś „szybkich spraw” („podskoczę do Ciebie po młotek za 10 minut”); W przypadku np. dłuższych odwiedzin („wpadnę do Ciebie w sobotę na kawę”) bardziej by mi pasowało „drop in”, jeśli odwiedziny są celem samym w sobie, a „drop by” jeśli dzieje się to „przy okazji” („podejdę do Ciebie po zeszyt w drodze do szkoły”).
to bounce something off someone
Poradzić się kogoś, skonsultować się. Jeśli rozwiązuję problem i chcę skonsultować jego rozwiązanie z bardziej doświadczonym kolegą z pracy, to mogę go zapytać: „Are you free? I’d like to bounce that solution off you”. Spotkałem się niedawno ze spolszczonym „odbić coś od kogoś” („mam pomysł na rozwiązanie, ale nie jestem pewien paru rzeczy – mogę to od Ciebie odbić?”), ale brzmi mi to wyjątkowo dziwnie.
come to Jesus (meeting)
To nietypowe sformułowanie jest chyba najbliższe polskiemu „wylądować na dywaniku”. Ogólnie chodzi o jakieś ważne spotkanie mające na celu omówienie istotnej kwestii, często np. złego zachowania, ale nie koniecznie – słyszałem też ten zwrot używany w kontekście spotkań, na których musiały zapaść jakieś istotne decyzje (np. dwie osoby mające odmienne zdanie na kwestię rozwiązania problemu muszą się spotkać i zdecydować którą opcję wybierają – nie wyjdą ze spotkania dopóki tego nie zrobią).
choon
Piosenka, melodia, „nutka”. Pochodzi od „tune”, tylko jest zapisane tak jakby nieco bardziej fonetycznie (Irlandczyk wymówi „tune” bardziej jak „czun” niż „tjun”). Popularny zwrot: „give me a choon” – „podaj mi tytuł piosenki” (w domyśle: bo nie mam czego słuchać i nie mam pomysłu co wybrać).
savage
Wspaniale, cudownie, rewelacyjnie. Jeśli przekazujesz komuś jakieś dobre wieści, „that’s savage” to najlepsze co możesz usłyszeć.
sound
Fajnie, w porządku. To co wyżej, ale z mniejszym „ładunkiem emocjonalnym” (jeśli przyjmiemy, że „savage” to „rewelacyjnie”, to „sound” będzie znaczyć tyle, co „fajnie”). No i chyba to jednak mniej popularne słowo niż „savage”, ale jest z nim związany całkiem zabawny „suchar”:
– Who’s the coolest guy in the hospital?
– The ultrasound guy!
(kurtyna)
grand
To słowo ma dwa popularne znaczenia: to albo tysiąc („one grand” to 1000 EUR), albo jest to kolejne pozytywne określenie, ale już bardziej „zwyczajne”, coś jak „fajnie”, czy „dobrze” („that’s grand”, „he’s grand”). Używane także np. jako „nie ma problemu”: „you’re grand”.
to go for a pint
Pójść na piwo. Typowa szklanka do piwa ma pojemność 568 ml (1 pinta imperialna, pol. półkwarta), stąd zwrot – nikt tu nie „chodzi na piwo”. Można co najwyżej „grab a beer”, ale to i tak rzadko spotykane określenie: „pint” to jedyne słuszne określenie.
Coś źle wyjaśniłem? O czymś zapomniałem? Dajcie znać! :-)
Czytaj dalej