OK, pojeździłem, sprawdziłem – nie jest tak tragicznie z tym kupowaniem biletów u kierowcy, ale są przystanki, na których wsiada 20-30 osób, z czego połowa jedzie mniej niż 13 przystanków (powyżej tej liczby Leap Card przykłada się do czytnika i pobierana jest stała, maksymalna opłata; poniżej – trzeba iść do kierowcy), albo kupuje bilet za gotówkę i cała operacja trwa dłuższą chwilę.
Z drugiej strony kierowca nadrabia ten czas w trasie, bo zatrzymuje się tylko tam, gdzie ktoś go o to poprosi – czy to naciskając przycisk w autobusie, czy poprzez pomachanie ręką z przystanku.
Fair enough.
Same autobusy mało atrakcyjne – lekko klaustrofobiczne, niektóre z nich “na luzie” tak się telepią, że aż dźwięk w słuchawkach mi wibruje. Wrocławskie MPK zjada Dublin Bus na śniadanie.