W tym roku z dużą obsuwą, ale wreszcie jest – nasze „autorskie” podsumowanie kosztów życia w Dublinie za ubiegły rok jest gotowe!
Tytułem wstępu…
Tradycyjnie już przypomnę, że wpis ten, choć dumnie nazywany „raportem”, nie jest i nie może być wyczerpującym źródłem wiedzy o kosztach życia w Dublinie, a jest jedynie wartościowym – mam nadzieję – punktem odniesienia dla osób, które do Dublina chciałyby się przeprowadzić, albo już tu żyją i chcą zobaczyć jak ich koszty życia wyglądają w porównaniu z tym, co wydają inni.
Terminologia – koszty utrzymania, a pozostałe koszty
To czym są koszty utrzymania, a czym są koszty „pozostałe” pisałem już co najmniej dwa razy: w poprzednim raporcie (gorąco polecam!) i w jeszcze wcześniejszym wpisie, więc po dokładniejsze wyjaśnienia zapraszam tam. W największym skrócie „koszty utrzymania” to wszystkie koszty „stałe” (wynajem, media), transport, wyżywienie oraz inne w miarę częste i dość regularne wydatki (np. środki czystości). Wyjątkiem są tu koszty utrzymania dziecka (inne niż jedzenie, bo to ciężko by mi było oddzielić) – mimo, że są to koszty stałe, to nie zaliczam ich do tej kategorii, żeby ułatwić czytelnikom bloga przeliczenie naszych kosztów życia na jedną osobę dorosłą (dodając tu dziecko i np. wydatki na pieluchy ciężko by było wyciągnąć sensowne wnioski). Dziecko stanowi osobną kategorię wydatków i mieści się w „pozostałych kosztach”. Inne wydatki, które nie mieszczą się w „kosztach utrzymania” to m. in. meble, elektronika, ubrania itp.
Inną, chyba najbardziej kontrowersyjną kwestią, jeśli chodzi o nazewnictwo jakie przyjąłem, jest ta dotycząca zakupów spożywczych. Nazwy „żywność” i „jedzenie” są moimi umownymi „skrótami” – „żywność” oznacza zakupy spożywcze, natomiast „jedzenie” to np. kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem. Zdaję sobie, że w języku polskim są one synonimami, jednak potrzebowałem dwóch prostych, jednowyrazowych nazw na rozróżnienie tych dwóch rodzajów wydatków – padło na „żywność” i „jedzenie” i tak już zostało, więc proszę o wyrozumiałość przy czytaniu ;-)
Średnie miesięczne wydatki
Przechodząc do rzeczy – nasze koszty utrzymania w 2015 wyniosły średnio niemal równe 2200 EUR miesięcznie (dokładnie 2198 EUR), co stanowi wzrost o 365 EUR (20%) w stosunku do roku 2014.
Tutaj muszę zaznaczyć, że przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, za które miesięcznie płacimy 350 EUR więcej, co mogłoby oznaczać, że nasze pozostałe koszty życia praktycznie się nie zmieniły, ale spory wpływ na wyniki ma fakt, że przeprowadzka miała miejsce dopiero w maju, a do tego dołożył się jeszcze nasz dłuższy pobyt w Polsce w pierwszej połowie roku. Jeśli podzielimy rok na dwie części i podliczymy średnie koszty życia, to wyniosą one odpowiednio 2073 EUR i 2323 EUR. Biorąc pod uwagę to, co napisałem wcześniej oraz powyższe kwoty, należy sądzić, że druga połowa roku jest jednak bliższa prawdziwej kwocie. To oznaczałoby wzrost wydatków o 488 EUR, co jest już wyraźnie wyższą kwotą, ale dalej uważam to za niezły wynik.
Jakby to kogoś interesowało, a był zbyt leniwy, żeby policzyć – powyższe kwoty przekładają się na 71 EUR dziennie (75 EUR jeśli weźmiemy pod uwagę tylko drugą połowę roku).
W tym samym czasie nasze całkowite wydatki miesięczne wyniosły średnio 2672 EUR (rok wcześniej: 2100 EUR). Oczywiście z racji zmiennego i mało przewidywalnego charakteru tych wydatków (np. w tym roku wpadł mi zakup laptopa, bo zmieniając pracę musiałem oddać ten, który używałem wcześniej) umieszczam tę informację raczej jako ciekawostkę – nie zamierzam zbyt szczegółowo analizować tej części naszych wydatków, bo nie sądzę, by było to zbyt wartościowe dla czytelników bloga.
Patrząc na te wydatki z rozbiciem na kategorie oraz procentową zmianę w stosunku do roku ubiegłego (po dokładne dane i kwoty z poprzedniego roku zapraszam do raportu):
- mieszkanie: 1288 EUR (+28%)
- prąd: 63 EUR (+35%)
- gaz: 48 EUR (+2%)
- woda: 13 EUR (b.d.)
- internet: 41 EUR (+10%)
- żywność: 482 EUR (+12%)
- jedzenie: 96 EUR (+3%)
- środku higieniczne i czystości: 39 EUR (+44%)
- transport: 134 EUR (0%)
- telefon: 40 EUR ( +60%)
I jeszcze raz to samo w postaci wykresu:
Tu dodam, że wydatki miesięczne na dziecko (jak już wspomniałem wyżej, z wyjątkiem żywności nie wrzucamy ich – nieco wbrew logice – do kosztów utrzymania) wyniosły średnio 150 EUR miesięcznie, co – biorąc pod uwagę wysokość Child Benefit (135 EUR) – oznacza, że utrzymanie tak małego dziecka jest w Irlandii stosunkowo mało bolesne dla portfela. Oczywiście problemy zaczynają się, kiedy trzeba je posłać do żłobka, ale to temat na osobny wpis…
Spostrzeżenia i ciekawostki
Patrząc na powyższe zestawienie oraz na moje „prywatne” tabelki w Excelu widzę kilka ciekawych faktów i zależności:
Koszt Ogrzewania
Mimo przeprowadzki do ponad połowę większego mieszkania (45 m.kw zamieniliśmy na 70 m.kw.), zmiana „ground level” na piętro wystarczyła, żeby rachunki za ogrzewanie pozostały na tym samym poziomie. Co więcej, we wcześniejszym mieszkaniu temperatura w lecie nie przekraczała 19 stopni, podczas gdy w obecnym często dobija do 22 (oczywiście bez grzania).
Żywność, a dziecko
W oczywisty sposób większe mieszkanie nie przekłada się na większe zakupy spożywcze, można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wyższe koszty zakupów żywności to w głównej mierze koszt związany z dzieckiem. Oznacza to, że nie licząc mleka modyfikowanego (kategoria „dziecko”), nasz syn „przejada” ok. 57 EUR miesięcznie, czyli ok. 27% tego co (średnio, rzecz jasna) ja lub żona – widać po nim ;-)
Środki czystości, a dziecko
Jeśli ktoś nie wierzy, że dziecko brudzi i bałagani, tutaj ma dowód czarno na białym. Większe mieszkanie nie usprawiedliwia tej różnicy, bo parkietów – czyszczonych spray’em – mamy tyle samo (dwa pokoje mają na podłodze dywan, którego koszt czyszczenia „siedzi” w opłatach za prąd), a kuchnia ma podobny rozmiar. Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, ale trudno nie zauważyć zależności ;-)
Najdroższy miesiąc
O ile najdroższym miesiącem w roku pod względem łącznych wydatków okazał się – niezbyt niespodziewanie – grudzień (3400 EUR; prezenty, wigilia, do tego zbiegło się to z wizytą w IKEI i większymi zakupami odzieżowymi), o tyle pod względem „kosztów życia” rekord pobił wrzesień, kiedy to wydaliśmy 2530 EUR. Część tej kwoty to wynajem auta i wycieczki do Glendaloug i Powerscourt Estate, ale ma na to też wpływ jedzenie „na mieście”, na które – z nieznanych mi przyczyn – wydaliśmy wtedy niemal równe 200 EUR, co raczej nam się nie zdarza. To chyba ogólnie był „głodny” miesiąc (nie, nie mieliśmy gości!), bo nawet wydatki na żywność przekroczyły znacząco to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni (575 EUR!).
Kim jesteśmy
W oczywisty sposób to kim jesteśmy i jak żyjemy ma spory wpływ na nasze koszty utrzymania, dlatego mimo iż miłośnikiem internetowego ekshibicjonizmu nie jestem, parę słów o nas w ramach „objaśnienia”:
„My” to małżeństwo, jeszcze dość młode (w połowie jeszcze przed trzydziestką, w połowie już niestety nie…) oraz – od nieco ponad roku – jeden przedstawiciel nowego pokolenia.
Odżywiamy się dość zdrowo (ale kubełkiem Ben&Jerry raz na parę tygodni nie pogardzimy!), lubimy gotować, choć od czasu pojawienia się dziecka nie mamy na to aż tyle czasu. Ja (mąż) jem lunche poza domem 1-2 razy w tygodniu – w pozostałe dni staram się brać jedzenie do pracy z domu. Kiedy kupujemy jedzenie, to stawiamy na średnią lub wyższą półkę, ale na ogół nie przepłacamy za „organiczne” produkty, chyba że mamy pewność, że razem z nazwą idzie też jakość, co nie zawsze jest prawdą. W przypadku produktów przetworzonych nie przepłacamy za markę; raczej patrzymy na skład. W przypadku produktów świeżych interesuje nas przede wszystkim jakość – cena, w rozsądnych granicach, jest sprawą drugorzędną.
Wynajmujemy mieszkanie “2 bedroom”, ok. 70 m. kw. w raczej droższej, ładnej, cichej i bezpiecznej okolicy nad samym morzem. Co ważne, mieszkanie mieści się na piętrze i pomiędzy dwoma innymi mieszkaniami, więc – jak na Irlandzkie standardy – jest dość ciepłe i poza 3-4 miesiącami w roku praktycznie nie wymaga ogrzewania (gaz). Mało rozmawiamy przez telefon komórkowy, ale korzystamy na nim z internetu. Ubrania kupujemy wtedy, kiedy potrzebujemy, a nie w celu zapełnienia szafy. Nie jesteśmy stałymi bywalcami restauracji, ale kilka razy w roku zdarza nam się „zaszaleć”, a czasami – raz na miesiąc lub dwa – kiedy nie mamy ochoty gotować, zamawiamy jedzenie na wynos. Nie posiadamy auta, nie palimy, nie oglądam telewizji.
Możliwe „dopłaty”
Jeśli interesuje Cię posiadanie auta, dolicz do podanych kosztów co najmniej 150 EUR miesięcznie + koszt paliwa.
Jeśli palisz, policz ok. 10-12 EUR za paczkę.
Jeśli chcesz oglądać TV, dolicz ok. 160 EUR rocznie za TV License.
Opłaty za wodę mamy zryczałtowane – jeśli płacisz wg. licznika, Twoje rachunki mogą być odczuwalnie wyższe.
Czy da się taniej?
Pytanie dalej aktualne, więc posłużę się nieznacznie zmodyfikowaną odpowiedzią z zeszłego roku.
Z całą pewnością da się – naszym celem nie jest oszczędzanie na wszystkim i jesteśmy od tego dalecy. Staramy się unikać głupich wydatków i drogich przyzwyczajeń, ale na przykład na żywności specjalnie nie oszczędzamy. Ważne jest też dla nas miejsce, w którym mieszkamy, więc jesteśmy skłonni dopłacić te 100-200 EUR za ładniejszą i bezpieczniejszą okolicę. Oczywiście weź też poprawkę na dziecko, jeśli go nie posiadasz.
Jest co najmniej kilka pozycji na naszej liście wydatków, których wysokość można obniżyć. Nie oczekuj jednak cudu – Dublin nie należy do tanich i należy mieć tego świadomość.
Z drugiej strony – miej na uwadze, że nie posiadamy auta, którego utrzymanie kosztuje, a bez którego wiele osób nie wyobraża sobie życia, więc w wielu przypadkach do naszych kosztów życia „na starcie” należy dodać ok. 150 EUR miesięcznie plus paliwo.
Być może zainteresują Cię też…
Czy przeprowadzka do Irlandii jest łatwa?
Zarobki w branży IT w Irlandii / Dublinie.
Jak wygląda szukanie i wynajmowanie mieszkania?
Lub po prostu sprawdź zbiór najważniejszych informacji dotyczących życia w Irlandii.
Podsumowując
Dublin jest drogi i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Do tego należy mieć na uwadze rosnące koszty wynajmu i nie nadążające za nimi płace (no chyba, że pracujecie w IT lub finansach – poza tym chyba nie jest zbyt różowo).
Mam nadzieję, że ten wpis będzie pomocny osobom, które rozważają przeprowadzkę do Irlandii (w szczególności do Dublina), albo dopiero co się tu przeniosły i próbują trzymać swoje wydatki w ryzach. Być może powyższe zestawienie zainteresuje też osoby, które mieszkają tu już od dłuższego czasu i są ciekawe jak ich miesięczny budżet wygląda na tle innych osób. Sam chętnie przeczytałbym jakie kwoty wydają na życie inni, więc jeśli chcesz się podzielić uwagami i przemyśleniami – zapraszam do komentowania :-)