Życie Na Zielono: Dlaczego jadę?
(…)
No tak… Tylko, że trochę to przypomina ucieczkę z tonącego okrętu. Nie oceniam, ale jednak chciałbym wierzyć, że zatęsknisz i wrócisz. Bogatszy w doświadczenie, wiedzę, etc…
Może po drodze Ci będzie do nas?;)
Na początek zauważ proszę, że w swoim komentarzu skupiasz się na zaledwie jednej z trzech podanych przeze mnie przyczyn wyjazdu, obracając ją w główny powód, co czyni Twój wniosek błędnym od samego początku :-)
Załóżmy jednak na chwilę, niezgodnie z prawdą, że faktycznie chęć “opuszczenia tonącego okrętu” jest jedynym powodem mojego wyjazdu, jak to ma miejsce w wypadku tysięcy innych osób jadących za granicę – czy to źle?
Czy wstydem jest uciekać pasażerowi z tonącego okrętu? Kapitanem wszak nie jestem, a za cudze winy iść na dno nie zamierzam. To raczej objaw trzeźwego umysłu i instynktu samozachowawczego, więc powinienem chyba podziękować za komplement ;-)
Poza tym, moim zdaniem, porównanie do tonącego okrętu nie oddaje do końca sytuacji – czuję się raczej jak pasażer autokaru prowadzonego na zmianę przez trzech pijanych kierowców, podczas gdy reszta współpasażerów wydaje się być z tego faktu zadowolona, bo przynajmniej ciągle jedziemy i jest wesoło. Nie wysiadłbyś? ;-)
Tak czy inaczej, ten blog z założenia nie ma być blogiem politycznym, więc tym krótkim komentarzem pozwolę sobie zakończyć temat z mojej strony :-)