Komplikacje przy zakładaniu konta bankowego

Czuję się w obowiązku poinformować, że byłem przedwczoraj w banku, żeby – na wszelki wypadek – dopytać się o szczegóły zakładania konta dla żony i okazało się, że PPS od kilkunastu dni NIE JEST już – przynajmniej dla AIB – potwierdzeniem miejsca zamieszkania (“proof of address”), co oznacza, że zakładanie konta istotnie się komplikuje.

Kiedy zakładałem konto w listopadzie ubiegłego roku potrzebowałem jedynie paszportu (potwierdzenie tożsamości) i PPS (potwierdzenie adresu zamieszkania), natomiast w chwili obecnej chcąc założyć konto dla żony muszę najpierw sprawić, by jej dane pojawiły się na naszym rachunku za prąd lub gaz. Byłem dociekliwy, żeby mieć pewność, że nie przeoczyłem jakiejś “prostszej” opcji, więc mogę potwierdzić: jej PPS, moja osobista obecność w oddziale, rachunek za prąd na moje nazwisko i przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego Polski akt ślubu to za mało dla AIB.

Nie wiem, czy dotyczy to wszystkich banków, ale jeśli tak by się stało, to osiedlenie się w Irlandii staje się mocno utrudnione, bo niektórzy Landlordzi mogą marudzić na płatność gotówką, a bez mieszkania ciężko raczej o rachunek za media, bez którego z kolei nie będziemy mieli konta, by przelać czynsz. Taki paragraf 22 trochę.

Tak więc – uprzedzam.

Czytaj dalej


Przyjazd żony – formalności i sprawy urzędowe

Minęła już dłuższa chwila od przeprowadzki mojej żony do Irlandii, w związku z czym pomyślałem, że komuś może przydać się krótka lista formalności, które musieliśmy (lub chcieliśmy) załatwić po jej przyjeździe, żeby móc, między innymi, korzystniej rozliczać podatek.

  1. PPS
    Wiadoma sprawa: nie masz PPS – nie istniejesz. Żeby sprawa poszła gładko, napisałem oświadczenie, że moja żona to moją żona (!) i mieszka razem ze mną pod podanym adresem (!!), a na potwierdzenie moich słów załączyłem rachunek za prąd na moje nazwisko, z moim adresem. Dodatkowo żona na miejscu już poprosiła – na wszelki wypadek – o “połączenie” nas w bazie danych Welfare. Nie jestem pewien, czy to konieczne, czy robią to sami z siebie, ale na wszelki wypadek się upomnieliśmy.
  2. Form 12A
    Mając PPS można uderzać do Revenue. Mimo, iż żona jeszcze nie pracuje, musiała wypełnić formularz podatkowy, żeby móc “zaistnieć” w bazie irlandzkiej “skarbówki”. Po co? Jak nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze…
  3. Assessable Spouse Election Form
    Ponieważ, jak już pisałem, w chwili obecnej tylko ja pracuję, zależało nam na zgłoszeniu do Revenue, że chcemy wspólnie rozliczać podatek. Jest to ważne z dwóch powodów – po pierwsze, pozwala mi “przejąć” Personal Tax Credit od żony (1650 EUR rocznie), a po drugie podnosi wysokość progu podatkowego, od którego “obrywamy” 41% podatkiem z 32800 EUR do 40800 EUR rocznie. Stosowny formularz znajduje się na stronie internetowej Revenue. Należy na nim wskazać sposób przypisania Tax Credit i Tax Band do małżonków (opcjonalnie “partnerów” – jest osobny formularz dla osób, które chcą się rozliczać razem, ale małżeństwem nie są). W przypadku gdy pracuje tylko jedna osoba, najkorzystniejszym wariantem jest „If you wish to have transferable tax credits and standard rate band allocated to the assessable spouse (…)” i wskazanie osoby pracującej jako “assessable spouse”. Przy pytaniu o zarobki należy podać “oczekiwaną” kwotę zarobków rocznych brutto.
  4. EHIC
    O tym pisałem jakiś czas temu: EHIC czyli irlandzki EKUZ.

I to tyle. Całość potrafi zająć parę tygodni, bo prócz PPS wszystko załatwia się korespondencyjnie – w naszym przypadku były to niespełna dwa miesiące, choć wliczam w to też “zwrotkę” z Revenue z informacją, że żona musi przesłać Form 12A, bo dopiero od nich dowiedziałem się, że taka jest procedura.

Po tych wszystkich operacjach Wasza żona / partnerka (mąż / partner) może szukać pracy w Irlandii, a dopóki jej nie znajdzie, Revenue będzie zabierać Wam z pensji nieco mniej niż do tej pory. No i oczywiście EHIC załatwi sprawę leczenia za granicą, czyli – jak osobliwie by to nie brzmiało – także w Polsce.

Powodzenia!

Czytaj dalej


Zmiana adresu w Welfare

Jako że niedługo do Irlandii przyjeżdża na stałe moja żona, postanowiłem poinformować Welfare o moim aktualnym adresie (dzięki temu żona idąc do nich z moim rachunkiem wystawionym na ten adres i aktem zawarcia małżeństwa / moim oświadczeniem będzie miała “proof of residence”). Ponieważ ja sam miałem problem ze znalezieniem informacji co trzeba zrobić, żeby tę informację zaktualizować (jedni mówili o dzwonieniu, drudzy o wysyłaniu informacji pocztą), poniżej zamieszczam sprawdzony przepis:

  1. Upewniamy się, że znamy / pamiętamy / mamy przed oczami swój numer PPS
  2. Dzwonimy pod numer: 1890 927 999 i przedostajemy się przez automat (nie pamiętam dokładnych numerków, ale pierwszy w kolejności był ten, który odpowiada za Citizen Identity, a potem jest do wyboru już coś związanego z PPSN)
  3. Pani / Pan wypytuje nas o numer PPS i dane osobowe
  4. Podajemy nowy adres (jeśli nie czujecie się dobrze z literowaniem po angielsku z głowy, to radzę przygotować sobie kartkę z zapisanym adresem :-) )
  5. Profit!

Po zmianie adresu NIE dostajemy pocztą nowego listu z numerem PPS.

Czytaj dalej


„Feel at home”, czyli jak Welfare PRL mi przypomniało

Długo zabierałem się za ten wpis (bo to wspomnienie z pierwszego dnia pobytu), bo na samą myśl o “wycieczce” po PPS robi mi się słabo, ale w końcu się zebrałem… Zacznijmy od początku.

Wtorek, 29.10.2013, godzina 10:30, Parnell St. w Dublinie

Strudzony wędrowiec z dwudziestokilogramową torbą i ośmiokilogramowym plecakiem postanawia oszczędzić nieco czasu i wstąpić do Welfare Office* aby złożyć wniosek o wydanie PPS. Uzbrojony w dowód osobisty i potwierdzenie adresu zamieszkania (wydane przez pracodawcę), m nadzieję na krótką wizytę i pomyślne załatwienie sprawy. Nie wie, co go czeka…

Kolejka…

Kolejka wysypuje się przed budynek – młodzi, starzy, biali, żółci, czarni, niscy, wysocy, biedni, boga… nie, co to, to nie. Rzucam okiem za drzwi, ale początku kolejki nie widać. Uznaję jednak, że nie będę ryzykował utraty zbyt wielu miejsc i staję w kolejce nie wiedząc do czego ona tak naprawdę prowadzi – wiem tylko, że po PPS. Po piętnastu minutach stania w miejscu robię pierwszy krok.

Godzina

Godzinę później jestem za pierwszymi drzwiami, w holu, gdzie kolejka fikuśnie wykręca, byle tylko pomieścić w jednym pomieszczeniu jak najwięcej osób. W oddali dostrzegam “to” – okienko z napisem “PPS Reception”. Na oko czeka mnie jeszcze godzina stania.

Dwie godziny

„Na oko to chłop w szpitalu umarł”, jak mawiała moja matematyczka. Faktycznie. Moje „na oko godzina” zamienia się w niemal dwie godziny. OK, trudno – byle mieć z głowy, bywało gorzej. Mój niepokój wzbudza jednak fakt, że ludzie po odejściu od okienka nie wychodzą z budynku, tylko siadają i coś wypełniają…

Trzy godziny

Moja kolej! Po niespełna 3 godzinach czekania dostaję się do celu i… Dostaję kartkę A4… i numerek. 106 dokładnie. A poniżej informacja, że przede mną czeka 56 osób… Wypełniam druczek i siad… I stoję. Miejsc siedzących nie ma od dwóch godzin…

Kolejna kolejka (i czwarta oraz prawie piąta godzina)

Czekam. Na sali jest około 14 “okienek”, jednak ich “obłożenie” jest ciekawe – mam wrażenie, że w danym momencie pracują góra trzy, może cztery. Co chwilę w którymś siada Pan lub Pani, obsługuje jednego petenta i za chwilę znika. 5 minut później ktoś pojawia się w innym okienku. Przez pierwszą godzinę nie zauważam nic podejrzanego, ale po kolejnej godzinie mam podejrzenia, że w rzeczywistości pracują tam tylko cztery osoby, które biegają “zapleczem” od okienka do okienka z przerwą na kawę po drodze… No nic, czekam już prawie 5 godzin, mogę postać jeszcze chwilę – tablica informacyjna pokazuje numer 94.

Piąta godzina (ze sporym okładem)

106! Tak, to ja! Biegnę do okienka. Miły Pan przyjmuje druczek, prosi o zdjęcie okularów i “zasłania” kurtynkę za moimi plecami (guzikiem, nie żeby ręcznie się musiał fatygować). “Proszę bliżej”, “proszę w lewo”, *cyk!*… Dziękuję, proszę czekać na list.

Że co?!

Pięć i pół godziny czekania na załatwienie sprawy w trzy i pół minuty?! Dzięki Welfare poczułem się nie tylko jak w domu, ale też odmłodziłem się o parę lat – nie pamiętam wszak, żebym musiał stać w Polskim urzędzie w takiej kolejce w ciągu ostatnich 10-12 lat…

Co ciekawe, PPS dotarł dzisiaj. Na liście data – 29.10. Czyli numer dostałem “od ręki”, ale musiał spędzić tydzień w drodze i dotrzeć pocztą, bo inaczej by się “nie liczyło” – za łatwo by było. Ech…

* Obecnie częściowo przemianowane na nowoczesne “Intreo”, co zgodnie z objaśnieniem na stronie www, ma “zapewnić lepszą jakość usług”. To trochę tak jakby zmiana nazwy ZUS na Nasza-Kasa.pl miała automatycznie podnieść wysokość emerytur…

Czytaj dalej


Formalności po przyjeździe do Irlandii

Poniżej przygotowałem spis czekających mnie formalności po przyjeździe do Irlandii, wraz z wykazem dokumentów i potwierdzeń różnego rodzaju, które są niezbędne, żeby móc żyć i pracować w tym kraju.

  1. PPS (Personal Public Service number): list od pracodawcy, dokument ze zdjęciem (dowód osobisty lub paszport) oraz potwierdzenie adresu zamieszkania – np. rachunek (jeśli macie znajomego, można też podać jego adres); dla osób zamężnych/żonatych – warto mieć przetłumaczony akt zawarcia małżeństwa
  2. Wynajem mieszkania: PPS lub referencje od pracodawcy (żeby landlord wiedział, że macie z czego płacić); mile widziane referencje od osób, od których wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie (choćby i w Polsce, chociaż oczywiście wymagana jest wersja angielska), paszport
  3. Konto bankowe: PPS, potwierdzenie adresu (rachunek), paszport

Jak widać, jeśli ktoś przyjeżdża do Irlandii nie mając “nagranej” pracy, naraża się na typową sytuację z gatunku “Paragraf 22” – chcesz mieszkać, pokaż PPS; chcesz PPS, powiedz gdzie mieszkasz (i pracujesz). Oczywiście można zacząć od zamieszkania w jakimś hostelu i na jego adres wyrobić PPS (nie zamierzam tego rozwiązania testować, ale czytałem, że ludzie tak robią), ale czas oczekiwania na PPS to ok. 7-10 dni, więc trzeba być przygotowanym na “przechowanie się” w takim hostelu przynajmniej przez taki okres czasu. Mało komfortowe.

Ważne! Na chwilę obecną opieram się na informacjach z Internetu i od pracodawcy, więc jest pewna szansa, że zawierają one błędy. Oczywiście po przybyciu na miejsce zaktualizuję ten wpis, jeśli zauważę jakieś różnice.

Czytaj dalej