Czerwone, czy zielone?

Tak mi się przypomniało, że moją pierwszą refleksją z wizyty w Dublinie, jeszcze we wrześniu, było to, że NIKT nie przejmuje się tutaj sygnalizacją świetlną dla pieszych. Ma to sens, bo sygnalizacja jest tak fatalnie skoordynowana, że czekanie po 1-2 minuty na przejście przez pustą ulicę to norma. Niby są przyciski do “zgłaszania chęci przejścia”, […]

Czytaj dalej