Kwota wolna od podatku w Irlandii

Pomyłka, niekompetencja czy manipulacja?

Od jakiegoś czasu (dokładniej – od czasu, kiedy sejm głosami PO i PSL odrzucił wniosek o podniesienie kwoty wolnej od podatku) w Polskich mediach pojawiają się informacje na temat wysokości kwoty wolnej od podatku w innych krajach i jak mają się one do tego, co oferuje Polska. Daje się odczuć, że mają one na celu pokazać, że kwota ta w Polsce nie jest aż taka niska, szczególnie na tle reszty Europy (mimo iż jest to kwota poniżej „minimum egzystencji”, co oznacza, że w praktyce państwo pobiera podatki od zarobków, które i tak nie wystarczają na przeżycie). Niestety, informacje tam prezentowane bardzo istotnie rozmijają się z prawdą, co zamierzam w tym wpisie udowodnić, a błędne dane – sprostować.

Jeśli nie interesują Cię wyliczenia, a jedynie sama kwota – przewiń na sam koniec tekstu. Ale naprawdę polecam poświęcić 5 minut na zrozumienie tego skąd podana kwota się wzięła.

Co nie jest prawdą?

Mógłbym wspomnieć, jak mizernie ta kwota wypada w porównaniu nawet z niektórymi krajami „trzeciego świata”, ale to nie blog o gospodarce światowej. Mógłbym skomentować urągające inteligencji oświadczenie PO dotyczące podjętej decyzji, ale to nie blog o polityce, ani tym bardziej o kabarecie. To blog o Irlandii, w związku z tym muszę „wyprostować” absurdalną informację o tym, jakoby kwota wolna od podatku w Irlandii wynosiła 1650 EUR. Choć nie należę do miłośników teorii spiskowych, to naprawdę ciężko jest mi wierzyć w „zbiorową niekompetencję” kilku portali / gazet jednocześnie, szczególnie, że niektóre z nich powołują się na współpracę z Narodowym Bankiem Polskim podczas tworzenia wspomnianych artykułów.

Ale po kolei – oto przykładowe artykuły:

  • Gazeta Wyborcza – na załączonej do artykułu mapie podana kwota to 1650 EUR.
  • Polskie Radio – „Ale są też kraje z niewysoką kwotę wolną od podatku, jak Irlandia i Holandia, gdzie wynosi ona niecałe 10 tys. zł.  I tak jest zatem kilka razy większa od naszej.”
  • TVN24Bis – „w Irlandii 6,9 tys. zł” (~1650 EUR – dop. moje)

Same „grube ryby” polskich mediów. A to pewnie nie wszystko.

Na czym polega błąd? Czy Tax Credit to nie 1650 EUR? Owszem, Tax Credit to 1650 EUR. Co wcale nie oznacza, że kwota wolna od podatku w Irlandii to 1650 EUR. Dlaczego?

Czym jest Tax Credit?

Przeczytajcie to uważnie, bo nie będę powtarzać:

Tax Credit to nie kwota wolna od podatku, tylko rodzaj ulgi podatkowej – to nie kwota, do której nie płaci się podatku, ale kwota, o którą należny podatek jest pomniejszany.

Podstawowy, Personal Tax Credit, to 1650 EUR. Co więcej, jeśli ktoś pracuje na „umowę o pracę”, to dostaje dodatkowe 1650 EUR Tax Credit, co daje razem 3300 EUR rocznie. Oznacza to, że przy 20% podatku dochodowym osoba ta musi zarobić ponad 16 500 EUR (~69 000 PLN), żeby 20% podatku od tej kwoty przekroczyło wspomniane 3300 EUR, co – w konsekwencji – oznacza wymóg zapłacenia podatku.

Prosty przykład: Zarobisz 16505 EUR? Podatek to 3301 EUR, ale od tej kwoty odlicza się właśnie Tax Credit wysokości 3300 EUR i płacisz 1 EUR podatku. Oznacza to, że to kwota 16500 EUR jest „kwotą wolną od podatku”. A 16500 EUR to – bardzo „pi razy oko” – 69000 PLN.

Na potwierdzenie – mój ulubiony kalkulator podatkowy potwierdza – dla kwoty 16 500 EUR (istotne wiersze: „Total Income” oraz „Net Tax”):

Tax Credit

I dla 16505 EUR:

Tax Credit

Jak widać w pierwszym przypadku (16 500 EUR) kwota podatku to 0 EUR. W przypadku drugim (16 505 EUR) podatek to 1 EUR.

Ile więc wynosi kwota wolna od podatku w Irlandii?

To właśnie wspomniane wyżej 16 500 EUR to kwota wolna od podatku w Irlandii, bo do tej wysokości zarobków nie płacimy podatku dochodowego. To tak proste. Dla porównania – kwota wolna od podatku w Polsce 3091 PLN, czyli – „pi razy drzwi” – 730 EUR.

Należy także pamiętać o możliwości wspólnego rozliczania się z partnerem i „przejęcie” jego Personal Tax Credit, co oznacza, że nasz Tax Credit wyniesie wtedy 4950 EUR, co przekłada się na 24 750 EUR, ale to już „inna bajka”.

Pomyłka, niekompetencja, czy manipulacja?

Czy autorzy powyższych artykułów naprawdę nie potrafili zadbać o tak prostą weryfikację swoich tekstów? Czy może tak bardzo chcieli pokazać, że kwota wolna od podatku w Polsce jest „wysoka” na tle innych państw Europejskich, że posunęli się do manipulacji licząc, że nikt nie zada sobie trudu, aby powiedzieć „sprawdzam!”? To niestety będą wiedzieć tylko oni sami, ale ja zamierzam konsekwentnie prostować tę nieprawdziwą informację. Tak więc, raz jeszcze, do znudzenia:

Kwota wolna od podatku w Irlandii to 16 500 EUR, czyli w przeliczeniu ~69 000 PLN. Dla porównania – kwota wolna od podatku w Polsce to jedynie 3091 PLN.

Czytaj dalej


Dzień Wolności Podatkowej

Radosna wieść w Polskiej prasie – od jutra Polacy pracują na siebie! 14 czerwca to w 2014 roku dzień, od którego statystyczny Polak – po przeszło 5 miesiącach zarabiania na podatki, ZUS i inne obciążenia fundowane nam przez państwo – wreszcie zaczyna wkładać pieniądze do własnej kieszeni. Krótko? Długo? Rzecz względna, dlatego porównajmy to z Irlandią.

Otóż do danych z 2014 roku nie udało mi się dogrzebać, podobnie jak do tych z 2013 i 2012. W mniej lub bardziej “oficjalnych” raportach, które na szybko udało mi się znaleźć z pomocą Google, jako ostatni pojawia się rok 2011 – wystarczy. A co z tego raportu wynika? Wynika, że Irlandzki Dzień Wolności Podatkowej najprawdopodobniej w tym roku przegapiłem, bo jeśli 3 lata temu przypadał on na 10 maja, to zgaduję, że i w tym roku miał on miejsce raczej w maju, niż w czerwcu i raczej bliżej połowy, niż końca. Co ciekawe, rok wcześniej przypadał on jeszcze wcześniej, bo 27 kwietnia.

Miesiąc różnicy, plus minus. Mieć jedną miesięczną pensję, a nie mieć. Mało? Dużo? Proponuję, by każdy sam sobie odpowiedział na to pytanie.

Wspomniany Raport

Czytaj dalej


Różnica między Polskim i Irlandzkim Urzędem Skarbowym

Nie pisałem o tym wcześniej, ale tak mi się teraz przypomniało, jakie było jedno z moich pierwszych pozytywnych zaskoczeń związanych z załatwianiem spraw urzędowych w Irlandii.

Otóż krótko po wysłaniu “zgłoszenia” do Revenue (tutejszy odpowiednik Urzędu Skarbowego), zorientowałem się, że wypełniając formularz, zaznaczyłem jedną kratkę za mało wybierając opcję Tax Credit.

Dla niewtajemniczonych: Tax Credit to coś jak ulga podatkowa (nie mylić z kwotą wolną od podatku!) – różne kwoty przysługują z różnego tytułu, całość się sumuje i pomniejsza płacony podatek. I tak, przykładowo, każdemu zatrudnionemu (PAYE) przysługuje 1650 EUR Tax Credit rocznie, a do tego kolejne 1650 EUR wpada z tytułu Single Person Tax Credit (osoba żyjąca samotnie / w pojedynkę, vel “singiel”). Taki też Tax Credit przysługiwał i mi (póki żona nie mieszka tutaj i nie ma PPS wg. Revenue jestem singlem ;-) ) – w sumie 3300 EUR (co przekłada się na 16500 EUR kwoty wolnej od podatku).

Niestety, w skutek roztargnienia zaznaczyłem tylko Single Person Tax Credit i zapomniałem o PAYE Tax Credit. Zrobiło mi się trochę smutno, że 1650 EUR gdzieś mi wyfrunie, albo w najlepszym razie będę musiał biegać, dzwonić i to odkręcać, ale cóż – mleko się rozlało.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwsza pensja przyszła w kwocie wyższej, niż ta, którą sobie oszacowałem, a po zalogowaniu w systemie on-line Revenue okazało się, że oba Tax Credity zostały mi “przyznane” niezależnie od mojego błędu we wniosku. Miło.

Podobna historia w Polskim Urzędzie Skarbowym? Mam wątpliwości…

Czytaj dalej


Cycle to Work, czyli jak można zachęcać do korzystania z rowerów

Na wstępie zaznaczę, że nie jestem miłośnikiem rowerów, a już tym bardziej nie bardzo lubię używać ich jako środku transportu na trasie dom-praca. Pomijając tak trywialną kwestię jak wygoda (siodełko nie jest w żaden sposób wygodne, a po paru kolejnych dniach jeżdżenia moje cztery litery proszą o przerwę), przede wszystkim nie przepadam za uczuciem bycia brudnym przez cały dzień po tym, jak przyjadę spocony do pracy. Mimo moich uprzedzeń poważnie myślę jednak o daniu rowerowi jeszcze jednej szansy. Dlaczego?

Cycle to Work scheme

„Cycle to Work Scheme” jest rodzajem ulgi podatkowej, która obowiązuje w Irlandii. Z racji nieziemskich korków i zawodnej komunikacji miejskiej państwo zachęca ludzi do wybrania roweru. Co więcej, nie robi tego poprzez podnoszenie opłat drogowych, opłaty paliwowej, podatków pośrednich nakładanych na kierowców i stawianie fotoradarów. Słowa „zachęca” użyłem nieprzypadkowo – o ile w Polsce większość „zachęt”, to tak naprawdę karanie wszystkiego dookoła, czego zachęta nie obejmuje. W tym wypadku jednak zachęta jest zachętą – dowolne wydatki na cel „rowerowy” (rower, kask, ubrania itp.) są pokrywane przez pracodawcę, a ten z kolei odlicza je nam od pensji przez 12 kolejnych miesięcy, dzięki czemu pomniejsza ona nasz dochód i – co za tym idzie – podatek oraz składki różnego rodzaju. Limitem w Cycle to Work scheme jest 1000 EUR, co wystarcza na bardzo pokaźne zakupy. O ile ktoś nie jest zapalonym kolarzem, który za 1000 EUR kupuje przerzutki, nie sądzę, żeby ta kwota mogła być niewystarczająca. Manewr można wykonać raz na 5 lat.

Co to oznacza finansowo? Nie chcę się mądrzyć, bo specjalistą od prawa podatkowego w Irlandii nie jestem, ale z moich wyliczeń wynika, że jeśli ktoś wpada w próg podatkowy 41%, to taki też procent ze wspomnianego 1000 EUR pomniejszy jego podatek (w miesięcznych ratach rzecz jasna). Do tego dojdą niezapłacone składki, które bardzo mocno “na oko” oceniam na jakieś kilkadziesiąt EUR. Dodając obie kwoty wychodzi, że cały zakup kosztuje nas ok. 50-55% wartości zakupionego sprzętu. Do tego całość spłacamy przez rok, w nieoprocentowanych ratach.

Proszę mnie poprawić jeśli coś pokręciłem, ale na moje oko Cycle to Work scheme naprawdę wygląda korzystnie.

Czytaj dalej