Podsumowania finansowego ciąg dalszy

Tak jak wspomniałem w poprzednim wpisie, wydatki z kategorii “pozostałe” (wydatki na życie, zakupy itp. z wyłączeniem samych opłat za mieszkanie) kosztowały mnie ok. 900 EUR. Ponieważ taka kwota nie mówi wiele, poniżej zamieszczam bardziej szczegółowe rozbicie tej sumy:

  • wyposażenie: 245 EUR
  • transport: 205 EUR
  • jedzenie: 350 EUR
  • środki czystości i higieniczne: 45 EUR

Oczywiście nie dla każdego taki podział musi być tak jasny jak dla mnie, dlatego spieszę z wyjaśnieniami.

Wyposażenie

Na wyposażenie składa się póki co pościel, trochę mniejszych sprzętów kuchennych (deski do krojenia, naczynie żaroodporne) i podobnych rzeczy. Wynajmuję wyposażone mieszkanie, więc nie muszę wydawać na tego typu rzeczy majątku, ale czeka mnie jeszcze parę zakupów w najbliższych tygodniach. Potem – zakładam – że udział tych wydatków w moim budżecie spadnie do zera, z nielicznymi wyjątkami.

Transport

Zacznę od wyjaśnienia, że w podanej kwocie zawiera się także 35 EUR które zapłaciłem za taksówkę kiedy przeprowadzałem się do Clontarf oraz 25 EUR na Leap Card dla mojej żony, która była u mnie z wizytą przez tydzień. Po odliczeniu tych dwóch wydatków pozostaje nam kwota 145 EUR, którą wydałem w niespełna miesiąc.

Tak, niestety łatwo daje się zauważyć: transport publiczny do tanich w Dublinie nie należy. Jeden dzień dojazdu do pracy to 4-5 EUR, zależnie od tego czym jedziemy (i oczywiście przy założeniu, że nie ma przesiadek). Leap Card co prawda ma “limit”, powyżej którego nie płacimy (o ile pamiętam: 9 EUR dziennie lub 35 EUR tygodniowo), ale to i tak dość sporo – 140 EUR miesięcznie. Co więcej, limit ten nie nalicza się w autobusach, z których korzysta większość mieszkańców miasta.

Inną kwestią jest to, że jeżdżąc oglądać mieszkania miałem parę dodatkowych kursów, ale tak czy inaczej muszę liczyć 4.5 EUR dziennie jeżdżąc wyłącznie do pracy przez 5 dni w tygodniu. Daje to z grubsza 100 EUR miesięcznie na dojazdy z wyłączeniem zakupów, wypadów do centrum w weekendy itp. Cóż zrobić… Na rowerze jeździć nie lubię, więc póki co nie mam wyjścia i dlatego zakładam, że miesięcznie Leap Card będzie mnie kosztować ok. 120-130 EUR.

Jedzenie

Tu na mojej rozpisce tak naprawdę istnieje większy podział: umownie nazywam te dwie kategorie “jedzenie” i “żywność”. Pierwsza z nich kosztowała mnie do tej pory 140 EUR, a druga – 210 EUR.

„Jedzenie” to wszelkiego rodzaju lunche w pracy, wyjścia na kawę itp. O ile w Polsce ich unikałem (raz, że miałem jedzenie za darmo w pracy, a dwa – więcej gotowaliśmy z żoną), to mieszkając tutaj jadam na mieście od 3 do 5 razy w tygodniu. Główny powód jest taki, że nie mam jedzenia w pracy, a nie zawsze mam czas przygotować sobie coś w domu. Drugi jest taki, że gotowanie dla jednej osoby nie jest tak opłacalne i jeśli mam jeść coś trzy dni, a potem wyrzucić resztę, to wolę wydać 20% więcej i zjeść „gotowca”, jednocześnie oszczędzając swój czas. Tak czy inaczej, nawet licząc codzienne lunche w pracy (6 – 10 EUR, liczmy średnio 8 EUR) i 50 EUR zostawione w jakiejś knajpce co drugi weekend ta kategoria nie powinna przekroczyć 260 EUR miesięcznie. Realnie planuję się jednak raczej zamykać w okolicach 170-200 EUR, bo jednak raz na jakiś czas sobie coś ugotuję ;-)

Druga kategoria to zakupy spożywcze do domu – zarówno te “długoterminowe” (puszki, konserwy, ryże, makarony), jak i te codzienne (chleb, mleko). Tu ciężko mi coś analizować, bo cena zależy od tego co jem – czasami jem więcej mięsa, a czasami mniej. Czasami robię większe zakupy na zapas, albo kupuję jakiś pojedynczy, droższy produkt. Do tego kwota wydawana tutaj w dużym stopniu zależy od tego ile jem na mieście. Z tego powodu ciężko mi ocenić ile będę wydawał na takie zakupy w najbliższym czasie, jednak sądzę, że 300-350 EUR raczej nie przekroczę, nawet nie jedząc na mieście.

Ogólnie ciężko wyrokować i szacować wydatki na podstawie jednego miesiąca, ale jedzenie z całą pewnością nie jest czymś, na czym planuję oszczędzać – staram się zachowywać rozsądek w wydatkach, ale lubię jeść i lubię jeść dobrze (i zdrowo), więc póki co daję sobie 500 EUR miesięcznego budżetu na jedzenie (w sumie – dla jedzenia na mieście i zakupów) i jestem ciekaw co z tego wyjdzie ;-)

Podsumowanie

Jak widać, koszty życia są spore. Oczywiście jeśli ktoś odczuwa potrzebę, to można oszczędzić na wynajmie, na jedzeniu, na transporcie… Praktycznie na wszystkim, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy i warto mieć świadomość wydatków. Z drugiej strony mam wrażenie, że w stosunku do zarobków koszty życia tutaj naprawdę nie są dużo większe niż w Polsce, a za to, co zostanie w portfelu po opłaceniu “stałych” wydatków na życie, można kupić znacznie, znacznie więcej niż u nas. Tak czy inaczej, do tematu wydatków na pewno jeszcze nie raz wrócę, choćby przy okazji opłat za media.

Czytaj dalej


Pierwsze podsumowanie finansowe

Jako że od mojego przyjazdu do Irlandii minął już prawie równy miesiąc, postanowiłem zrobić wstępne podsumowanie wydatków (mam taki nawyk, że spisuję to, co wydaję, żeby – jeśli w jakimś miesiącu przesadzę – wiedzieć gdzie utopiłem za dużo pieniędzy). Oto moje wyliczenia i “analizy” – zaczynam od bardzo ogólnego podsumowania, a w kolejnym poście postaram się rozbić podane kwoty nieco dokładniej.

Krótko i zwięźle

Wszystkie dotychczasowe wydatki związane z wyjazdem przeprowadzką do Irlandii kosztowały mnie ok. 3400 EUR.

Dla ciekawskich

W podanej wyżej kwocie zawierają się:

  • przelot: ok. 80 EUR
  • zakwaterowanie do momentu znalezienia mieszkania (10 dni): ok. 400 EUR
  • depozyt i czynsz za pierwszy miesiąc wynajmu: 2000 EUR
  • inne wydatki (jedzenie, transport itp.), w tym także “doposażenie” mieszkania: ok. 900 EUR

Warto zaznaczyć, że podana kwota NIE zawiera żadnych opłat za media – pierwszą płatność (UPC) mam wyznaczoną dopiero na koniec miesiąca.

W kolejnym wpisie postaram nieco dokładniej napisać co zawiera się w ostatniej z podanych wyżej kwot i jakich kosztów życia w związku z tym się spodziewam.

Czytaj dalej


Konto bankowe i przelewy do Polski, czyli groszowe sprawy raz jeszcze

W nawiązaniu do moich wcześniejszych rozważań dotyczących konta, walut i „zarządzania” pieniędzmi, oto na czym stanęło:

Konto Irlandzkie

Tu zdecydowałem się postawić na AIB – z zasłyszanych opinii wydaje się to być w miarę przyjazny bank z darmowym kontem przy utrzymywaniu na nim środków powyżej 2500 EUR. Do tego przelewy do Polski są darmowe.

Aktualizacja (Styczeń 2016): Korzystam z AIB od ponad 2 lat i jestem zadowolony. Bankowość internetowa jest tu dość zacofana, ale ogólnie wszystko czego mi potrzeba jest dostępne online. Konto i przelewy faktycznie darmowe.

Konto walutowe

Zdecydowałem się na założenie konta walutowego w mBanku. Uznałem, że skoro mam u nich konto osobiste, nie ma sensu kombinować z kolejnym bankiem (oczywiście gdyby ktoś powiedział, że głupotą jest ładowanie całych oszczędności do jednego worka – mam jeszcze jedno konto w innym banku, gdzie trzymam część pieniędzy). Brak opłat za “typowe” operacje, z wyjątkiem przelewów wychodzących do banku innego niż mBank oraz przelewów zagranicznych (w obu przypadkach: 0.25%, maksymalnie 200 PLN).

Karta debetowa

Zwykła karta do konta walutowego. Wypłaty za granicą w EUR za darmo, opłata roczna 30 PLN płatna od drugiego roku.

Wymiana waluty

Oczywiście wszystkie te zabiegi nie miałyby sensu, gdybym zamierzał przelewać pieniądze między moim kontem w PLN i kontem w EUR bezpośrednio – mBank może nie pobiera prowizji za takie przelewy, ale kurs po którym wymienia walutę jest – delikatnie mówiąc – śmieszny (w dniu dzisiejszym kurs średni EURO w NBP to 4.19 PLN, kantory sprzedają EUR po 4.20 – 4.22 PLN, a mBank… 4.31 PLN), dlatego wymiany zamierzam dokonać przez jeden z dwóch serwisów: Walutomat lub Cinkciarz. Nie zdecydowałem się jeszcze z którego skorzystam – muszę się im dokładniej przyjrzeć. Są to serwisy, które pośredniczą w wymianie pomiędzy użytkownikami – po uwzględnieniu ich niewielkiej prowizji kurs wymiany jest zwykle porównywalny z kursem średnim NBP.

Aktualizacja (Grudzień 2013): zdecydowałem się na Cinkciarz.pl i polecam ten wybór. Tanio, szybko i wygodnie. Jeśli planujesz się zarejestrować, to możesz skorzystać z mojego linka polecającego poprzez kliknięcie w banner poniżej – będę wdzięczny, ale nie namawiam, bo polecam Cinkciarza za jakość ich usług, a nie za parę groszy prowizji, które oferuje.

Oczywiście otwarta jest kwestia tego, czy pewnego dnia moje pieniądze nie “wyparują” podczas takiego transferu, bo firma ogłosi upadłość – to też muszę jeszcze przemyśleć, jeśli będę miał w perspektywie wymianę większej kwoty.

Aktualizacja (Styczeń 2016): Cinkciarz.pl przeszedł przez te dwa lata długą drogę i jest już całkiem poważną firmą działającą w „finansach”, więc ryzyko tego, że znikną gdzieś z pieniędzmi wydaje mi się już marginalne.

Płatności w funtach (GBP) i zakupy w UK

Temat tylko luźno powiązany z przelewami do Polski, więc w przyszłości pewnie trafi do osobnego wpisu, ale póki co znajdzie się tutaj. 

Aktualizacja (Marzec 2017): temat przeniesiony do osobnego wpisu.

Plan Użytkowania

Przed wyjazdem wymieniam PLN na EUR za pośrednictwem Cinkciarza lub Walutomatu i pieniądze te lądują na koncie walutowym w EUR. Dodatkowo biorę do kieszeni kilkaset EUR na wszelki wypadek – te kupię w zwykłym kantorze.

Na miejscu dowolnie korzystam z karty i płacę głównie gotówką. W razie czego mogę też przelać pieniądze z konta walutowego, ale gotówka wyjdzie taniej.

Po założeniu konta w banku Irlandzkim wpłacam tam nieco gotówki i czekam na pensję ;-) Przed którąś z kolei wizytą w kraju, jeśli uznam, że potrzebuję wymienić EUR na PLN, przelewam EUR z banku Irlandzkiego na konto walutowe w mBanku, a potem (tu wpada prowizja dla mBanku) za pośrednictwem Walutomatu / Cinkciarza na konto PLN.

Tadam!

W teori pięknie i (dość) tanio. Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.

Czytaj dalej


Groszowe sprawy

Z kwestii związanych z wyjazdem, które ciągle zaprzątają moją uwagę, na pierwszy plan – obok wynajmu mieszkania – wysuwa się obecnie problem zaopatrzenia się w gotówkę (EUR) na miejscu. Nie jest to sprawa zupełnie trywialna, bo:

  1. Chcę uniknąć złodziejskich przewalutowań banków
  2. Chcę mieć możliwość wpłaty gotówki w bankomacie za darmo lub możliwie tanio (więc karta kredytowa – z racji oprocentowania takiej wypłaty – to nie opcja)
  3. Chciałbym móc użyć tego rozwiązania także to transferów w drugą stronę – kiedy będę chciał uzupełnić konto w PLN przed wizytą w Polsce

Oczywiście zawsze można zabrać gotówkę, ale nie koniecznie chciałbym targać ze sobą parę tysięcy Euro. Rozsądną opcją wydaje się konto walutowe w Euro, o którym już wspominałem w innym wpisie, ale muszę zbadać temat opłat i prowizji, żeby się nie “naciąć”. Jak już zdecyduję się na jakieś rozwiązanie – napiszę!

Czytaj dalej