Koszty Utrzymania w Dublinie – Raport 2016

W tym roku z dużą obsuwą, ale wreszcie jest – nasze „autorskie” podsumowanie kosztów życia w Dublinie za ubiegły rok jest gotowe!

Tytułem wstępu…

Tradycyjnie już przypomnę, że wpis ten, choć dumnie nazywany „raportem”, nie jest i nie może być wyczerpującym źródłem wiedzy o kosztach życia w Dublinie, a jest jedynie wartościowym – mam nadzieję – punktem odniesienia dla osób, które do Dublina chciałyby się przeprowadzić, albo już tu żyją i chcą zobaczyć jak ich koszty życia wyglądają w porównaniu z tym, co wydają inni.

Terminologia – koszty utrzymania, a pozostałe koszty

To czym są koszty utrzymania, a czym są koszty „pozostałe” pisałem już co najmniej dwa razy: w poprzednim raporcie (gorąco polecam!) i w jeszcze wcześniejszym wpisie, więc po dokładniejsze wyjaśnienia zapraszam tam. W największym skrócie „koszty utrzymania” to wszystkie koszty „stałe” (wynajem, media), transport, wyżywienie oraz inne w miarę częste i dość regularne wydatki (np. środki czystości). Wyjątkiem są tu koszty utrzymania dziecka (inne niż jedzenie, bo to ciężko by mi było oddzielić) – mimo, że są to koszty stałe, to nie zaliczam ich do tej kategorii, żeby ułatwić czytelnikom bloga przeliczenie naszych kosztów życia na jedną osobę dorosłą (dodając tu dziecko i np. wydatki na pieluchy ciężko by było wyciągnąć sensowne wnioski). Dziecko stanowi osobną kategorię wydatków i mieści się w „pozostałych kosztach”. Inne wydatki, które nie mieszczą się w „kosztach utrzymania” to m. in. meble, elektronika, ubrania itp.

Inną, chyba najbardziej kontrowersyjną kwestią, jeśli chodzi o nazewnictwo jakie przyjąłem, jest ta dotycząca zakupów spożywczych. Nazwy „żywność” i „jedzenie” są moimi umownymi „skrótami” – „żywność” oznacza zakupy spożywcze, natomiast „jedzenie” to np. kawa, lunche, obiady i kolacje poza domem. Zdaję sobie, że w języku polskim są one synonimami, jednak potrzebowałem dwóch prostych, jednowyrazowych nazw na rozróżnienie tych dwóch rodzajów wydatków – padło na „żywność” i „jedzenie” i tak już zostało, więc proszę o wyrozumiałość przy czytaniu ;-)

Średnie miesięczne wydatki

Przechodząc do rzeczy – nasze koszty utrzymania w 2015 wyniosły średnio niemal równe 2200 EUR miesięcznie (dokładnie 2198 EUR), co stanowi wzrost o 365 EUR (20%) w stosunku do roku 2014.

Tutaj muszę zaznaczyć, że przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, za które miesięcznie płacimy 350 EUR więcej, co mogłoby oznaczać, że nasze pozostałe koszty życia praktycznie się nie zmieniły, ale spory wpływ na wyniki ma fakt, że przeprowadzka miała miejsce dopiero w maju, a do tego dołożył się jeszcze nasz dłuższy pobyt w Polsce w pierwszej połowie roku. Jeśli podzielimy rok na dwie części i podliczymy średnie koszty życia, to wyniosą one odpowiednio 2073 EUR i 2323 EUR. Biorąc pod uwagę to, co napisałem wcześniej oraz powyższe kwoty, należy sądzić, że druga połowa roku jest jednak bliższa prawdziwej kwocie. To oznaczałoby wzrost wydatków o 488 EUR, co jest już wyraźnie wyższą kwotą, ale dalej uważam to za niezły wynik.

Jakby to kogoś interesowało, a był zbyt leniwy, żeby policzyć – powyższe kwoty przekładają się na 71 EUR dziennie (75 EUR jeśli weźmiemy pod uwagę tylko drugą połowę roku).

W tym samym czasie nasze całkowite wydatki miesięczne wyniosły średnio 2672 EUR (rok wcześniej: 2100 EUR). Oczywiście z racji zmiennego i mało przewidywalnego charakteru tych wydatków (np. w tym roku wpadł mi zakup laptopa, bo zmieniając pracę musiałem oddać ten, który używałem wcześniej) umieszczam tę informację raczej jako ciekawostkę – nie zamierzam zbyt szczegółowo analizować tej części naszych wydatków, bo nie sądzę, by było to zbyt wartościowe dla czytelników bloga.

Patrząc na te wydatki z rozbiciem na kategorie oraz procentową zmianę w stosunku do roku ubiegłego (po dokładne dane i kwoty z poprzedniego roku zapraszam do raportu):

  • mieszkanie: 1288 EUR (+28%)
  • prąd: 63 EUR (+35%)
  • gaz: 48 EUR (+2%)
  • woda: 13 EUR (b.d.)
  • internet: 41 EUR (+10%)
  • żywność: 482 EUR (+12%)
  • jedzenie: 96 EUR (+3%)
  • środku higieniczne i czystości: 39 EUR (+44%)
  • transport: 134 EUR (0%)
  • telefon: 40 EUR ( +60%)

I jeszcze raz to samo w postaci wykresu:

Koszty Utrzymania w Dublinie 2016

Tu dodam, że wydatki miesięczne na dziecko (jak już wspomniałem wyżej, z wyjątkiem żywności nie wrzucamy ich – nieco wbrew logice – do kosztów utrzymania) wyniosły średnio 150 EUR miesięcznie, co – biorąc pod uwagę wysokość Child Benefit (135 EUR) – oznacza, że utrzymanie tak małego dziecka jest w Irlandii stosunkowo mało bolesne dla portfela. Oczywiście problemy zaczynają się, kiedy trzeba je posłać do żłobka, ale to temat na osobny wpis…

Spostrzeżenia i ciekawostki

Patrząc na powyższe zestawienie oraz na moje „prywatne” tabelki w Excelu widzę kilka ciekawych faktów i zależności:

Koszt Ogrzewania

Mimo przeprowadzki do ponad połowę większego mieszkania (45 m.kw zamieniliśmy na 70 m.kw.), zmiana „ground level” na piętro wystarczyła, żeby rachunki za ogrzewanie pozostały na tym samym poziomie. Co więcej, we wcześniejszym mieszkaniu temperatura w lecie nie przekraczała 19 stopni, podczas gdy w obecnym często dobija do 22 (oczywiście bez grzania).

Żywność, a dziecko

W oczywisty sposób większe mieszkanie nie przekłada się na większe zakupy spożywcze, można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wyższe koszty zakupów żywności to w głównej mierze koszt związany z dzieckiem. Oznacza to, że nie licząc mleka modyfikowanego (kategoria „dziecko”), nasz syn „przejada” ok. 57 EUR miesięcznie, czyli ok. 27% tego co (średnio, rzecz jasna) ja lub żona – widać po nim ;-)

Środki czystości, a dziecko

Jeśli ktoś nie wierzy, że dziecko brudzi i bałagani, tutaj ma dowód czarno na białym. Większe mieszkanie nie usprawiedliwia tej różnicy, bo parkietów – czyszczonych spray’em – mamy tyle samo (dwa pokoje mają na podłodze dywan, którego koszt czyszczenia „siedzi” w opłatach za prąd), a kuchnia ma podobny rozmiar. Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, ale trudno nie zauważyć zależności ;-)

Najdroższy miesiąc

O ile najdroższym miesiącem w roku pod względem łącznych wydatków okazał się – niezbyt niespodziewanie – grudzień (3400 EUR; prezenty, wigilia, do tego zbiegło się to z wizytą w IKEI i większymi zakupami odzieżowymi), o tyle pod względem „kosztów życia” rekord pobił wrzesień, kiedy to wydaliśmy 2530 EUR. Część tej kwoty to wynajem auta i wycieczki do Glendaloug i Powerscourt Estate, ale ma na to też wpływ jedzenie „na mieście”, na które – z nieznanych mi przyczyn – wydaliśmy wtedy niemal równe 200 EUR, co raczej nam się nie zdarza. To chyba ogólnie był „głodny” miesiąc (nie, nie mieliśmy gości!), bo nawet wydatki na żywność przekroczyły znacząco to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni (575 EUR!).

Kim jesteśmy

W oczywisty sposób to kim jesteśmy i jak żyjemy ma spory wpływ na nasze koszty utrzymania, dlatego mimo iż miłośnikiem internetowego ekshibicjonizmu nie jestem, parę słów o nas w ramach „objaśnienia”:

„My” to małżeństwo, jeszcze dość młode (w połowie jeszcze przed trzydziestką, w połowie już niestety nie…) oraz – od nieco ponad roku – jeden przedstawiciel nowego pokolenia.

Odżywiamy się dość zdrowo (ale kubełkiem Ben&Jerry raz na parę tygodni nie pogardzimy!), lubimy gotować, choć od czasu pojawienia się dziecka nie mamy na to aż tyle czasu. Ja (mąż) jem lunche poza domem 1-2 razy w tygodniu – w pozostałe dni staram się brać jedzenie do pracy z domu. Kiedy kupujemy jedzenie, to stawiamy na średnią lub wyższą półkę, ale na ogół nie przepłacamy za „organiczne” produkty, chyba że mamy pewność, że razem z nazwą idzie też jakość, co nie zawsze jest prawdą. W przypadku produktów przetworzonych nie przepłacamy za markę; raczej patrzymy na skład. W przypadku produktów świeżych interesuje nas przede wszystkim jakość – cena, w rozsądnych granicach, jest sprawą drugorzędną.

Wynajmujemy mieszkanie “2 bedroom”, ok. 70 m. kw. w raczej droższej, ładnej, cichej i bezpiecznej okolicy nad samym morzem. Co ważne, mieszkanie mieści się na piętrze i pomiędzy dwoma innymi mieszkaniami, więc – jak na Irlandzkie standardy – jest dość ciepłe i poza 3-4 miesiącami w roku praktycznie nie wymaga ogrzewania (gaz). Mało rozmawiamy przez telefon komórkowy, ale korzystamy na nim z internetu. Ubrania kupujemy wtedy, kiedy potrzebujemy, a nie w celu zapełnienia szafy. Nie jesteśmy stałymi bywalcami restauracji, ale kilka razy w roku zdarza nam się „zaszaleć”, a czasami – raz na miesiąc lub dwa – kiedy nie mamy ochoty gotować, zamawiamy jedzenie na wynos. Nie posiadamy auta, nie palimy, nie oglądam telewizji.

Możliwe „dopłaty”

Jeśli interesuje Cię posiadanie auta, dolicz do podanych kosztów co najmniej 150 EUR miesięcznie + koszt paliwa.

Jeśli palisz, policz ok. 10-12 EUR za paczkę.

Jeśli chcesz oglądać TV, dolicz ok. 160 EUR rocznie za TV License.

Opłaty za wodę mamy zryczałtowane – jeśli płacisz wg. licznika, Twoje rachunki mogą być odczuwalnie wyższe.

Czy da się taniej?

Pytanie dalej aktualne, więc posłużę się nieznacznie zmodyfikowaną odpowiedzią z zeszłego roku.

Z całą pewnością da się – naszym celem nie jest oszczędzanie na wszystkim i jesteśmy od tego dalecy. Staramy się unikać głupich wydatków i drogich przyzwyczajeń, ale na przykład na żywności specjalnie nie oszczędzamy. Ważne jest też dla nas miejsce, w którym mieszkamy, więc jesteśmy skłonni dopłacić te 100-200 EUR za ładniejszą i bezpieczniejszą okolicę. Oczywiście weź też poprawkę na dziecko, jeśli go nie posiadasz.

Jest co najmniej kilka pozycji na naszej liście wydatków, których wysokość można obniżyć. Nie oczekuj jednak cudu – Dublin nie należy do tanich i należy mieć tego świadomość.

Z drugiej strony – miej na uwadze, że nie posiadamy auta, którego utrzymanie kosztuje, a bez którego wiele osób nie wyobraża sobie życia, więc w wielu przypadkach do naszych kosztów życia „na starcie” należy dodać ok. 150 EUR miesięcznie plus paliwo.

Być może zainteresują Cię też…

Zeszłoroczny raport

Czy przeprowadzka do Irlandii jest łatwa?

Zarobki w branży IT w Irlandii / Dublinie.

Jak wygląda szukanie i wynajmowanie mieszkania?

Lub po prostu sprawdź zbiór najważniejszych informacji dotyczących życia w Irlandii.

Podsumowując

Dublin jest drogi i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Do tego należy mieć na uwadze rosnące koszty wynajmu i nie nadążające za nimi płace (no chyba, że pracujecie w IT lub finansach – poza tym chyba nie jest zbyt różowo).

Mam nadzieję, że ten wpis będzie pomocny osobom, które rozważają przeprowadzkę do Irlandii (w szczególności do Dublina), albo dopiero co się tu przeniosły i próbują trzymać swoje wydatki w ryzach. Być może powyższe zestawienie zainteresuje też osoby, które mieszkają tu już od dłuższego czasu i są ciekawe jak ich miesięczny budżet wygląda na tle innych osób. Sam chętnie przeczytałbym jakie kwoty wydają na życie inni, więc jeśli chcesz się podzielić uwagami i przemyśleniami – zapraszam do komentowania :-)

Wykop ten artykuł!

14 komentarzy do “Koszty Utrzymania w Dublinie – Raport 2016

  1. Potrzebuje założyć konto w banku ale nie bardzo wiem w którym najbardziej sie opłaca, i w którym procedura nie jest skąplikowana. proszę o pomoc

    • Sam mam konto tylko w AIB (z którego jestem zadowolony), więc nie bardzo mogę się wypowiadać o innych bankach, bo niewiele o nich wiem, ale spodziewam się, że procedury wszędzie będą podobne. Co do „opłacalności” – jeśli mamy na koncie ponad 2.5 tys. EUR (średnio w kwartale), to konto w AIB jest zasadniczo darmowe, tj. wszystkie opłaty za przelewy i płatności kartą są nam zwracane.

  2. 450 euro miesiecznie na zywnosc to dosc malo.

    Jestem w trakcie nabywania samochodu, wiec moge tutaj dodac ze:
    – ubezpiecznie jest drogie. Bez doswiadczenia (a wiek po 30) wyszlo mi 1500euro i to byla zdecydowanie najnizsza stawka jaka moglem dostac, a badalem rynek wnikliwie, i to wymieniajac prawo jazdy na irlandzkie (55euro)
    – kupujac kilkuletni samochod nalezy liczyc sie z utrata wartosci ok 100 euro za miesiac
    – podatek to 400-600 euro rocznie
    i dopiero do tego warto doliczyc koszty eksploatacji (paliwo, naprawy, plyn dospryskiwczy, myjnie, smary, pasty itp).

    Tak wiec 150 euro miesiecznie za samochod jest wg. mnie niemozliwe, nawet gdy ktos juz samochod w irlandii ma od dluzszego czasu i placi np. 600-700 euro ubezpieczenia rocznie.

    Czy warto? Kupuje po 6 latach bo musze (dojazdy do pracy). Dzieci osiagaja wie taki ze trzeba zawiezc tu, zawiezc tam, samemu tez nie trzeba byc zdanym na beznadziejny transport publiczny…. Da sie bez? D sie, zwlaszcza jak ktos mieszka w dobrym miejscu. U mnie przy dwojce dzieci w roznym wieku (roznica tylko 2 lata, ale to oznacza jedno do szkoly a drugie go przedszkola) juz bez auta sie nie da, chyba, ze zamatuje zonie motorek i bedzie biegala z domy do przedszkola, z przedszkola do szkoly, ze szkoly do sklepu ze sklepu do domu, z domu do przedszkola (odbior dziecka), z przedszkola do szkoly, ze szkoly do domu itp. A kiedy czas na zajecie sie domem, gotowanie, a jak leje i wieje… Jak dziecko mialo rok, ba nawet jak mialo 3 lata to nie zauwazalem tych problemow. Jednak teraz sadze ze warto bylo kupic auto wczesniej, bo najwiecej i tak kosztuje ibezpieczenie i nie da rady ominac wysokiej skladki w pierwszym roku.100 euro deprecjacji samochodu czy 400 za podatek to nie sa duzo koszty przy rozlozeniu ich na caly rok.

    • Dzięki za obszerny komentarz!

      Odnośnie auta – podana kwota (150+ EUR miesięcznie) NIE uwzględnia kosztów eksploatacji oraz utraty wartości auta; to same opłaty, ubezpieczenia itp. :-) Ja od siebie jeszcze dodam, że u niektórych ubezpieczycieli można przenieść zniżki z Polski, o ile nie są one starsze niż rok – dwa lata. Niestety, jeśli wciąż posiadamy na siebie auto w Polsce, to takiej możliwości nie ma; ba, trudno w ogóle znaleźć firmę, która nam auto ubezpieczy (sprawdzaliśmy całkiem niedawno, bo rozważaliśmy zakup).

    • A widzisz – mialem problem z ubezpieczeniem (nigdy nie mialem auta), ale jednak znalazlem calkiem sensowna oferte (google is your friend). Zerknij na 25plus.ie lub it4women.ie (ta sama firma). Po dopisaniu zony cena spadla o 300 euro i zrobila sie bardzo sensowna, jak na pierwszy rok.

  3. Fajny wpis. Przerażające są ceny wynajmu mieszkań w Dublinie, które jakoś nie chcą spadać, za to coraz trudniej znaleźć cokolwiek, nawet jeżeli nie szuka się najtańszej opcji. Na każdy casting do landlorda przychodzą całe tłumy chętnych, często z gotówką w ręce, żeby złapać „okazję”. To obecnie najdroższy aspekt mieszkania w Dublinie oraz najbardziej odstraszający czynnik dla kogoś, kto myśli o emigracji do Irlandii.

    Na szczęście banki pomalutku zaczynają „odpuszczać” i coraz łatwiej o kredyt mieszkaniowy. My płacimy niecały tysiąc euro raty kredytu za mieszkanie, którego wynajęcie kosztowałoby nas lekką ręką 1600-1700€ (albo i więcej) miesięcznie.

    Muszę przyznać, że płacicie bardzo niedużo za żywność. U nas (pięć brzuchów do wyżywienia zamiast Waszych trzech) wychodzi ponad dwa razy więcej. No ale mnie łatwiej przeskoczyć niż obejść, to pewnie dlatego ;)

    Samochód to osobny temat. A jak już dochodzi do sytuacji, że przydałoby się drugie auto – tu dopiero zaczynają się szopki. Po pierwsze kwota ubezpieczenia drugiego auta będzie powyżej wszelkiej przyzwoitości (w Polsce jest to przemyślane o wiele lepiej, muszę przyznać), po drugie trzeba mieć gdzie to auto zaparkować (w mieście często jest tak, że do jednego mieszkania jest przypisane tylko jedno miejsce parkingowe), a po trzecie trzeba wlewać 2x więcej paliwa i różnych innych płynów ustrojowych, żeby toto jeździło ;) Summa summarum robi się nieprzyjemnie drogo.

    Ale najgłupsze w tym wszystkim jest to, że jak się nie ogląda telewizji, ale ma się telewizor, to trzeba płacić te cholerne 160€ podatku od telewizora. Strasznie to jest frustrujące. Oczywiście zamiast tego można by sobie kupić taki jebitny monitor PC (bez wbudowanego tunera), co zwolniłoby nas od tej opłaty, ale żeby kupić choćby i marne 40 cali (a przydałoby się tak z 50) z przyzwoitą rozdzielczością, mówimy już o kwotach rzędu 4000-5000€. To ja już wolę TV za trzycyfrową kwotę i płacić ten nieszczęsny podatek. I marudzić ;)

  4. Moje wydatki miesięczne wynoszą około 3000e na pare bez dziecka. A mieszkam w Cork, na szczęście. 1100 mieszkanie, 400 rachunki, 300 auto, 450 zywnosc chemia, 150 ciuchy fryzjer kosmetyk, 300-400 przyjemnosci typu jedzenie na miescie kino itp, 400 ktedyt. Z dzieckiem dochodzi minimum 1000 w tym opieka nad nim. Pozdrawiam.

  5. I…nie mam pojecia jak moze przetrwac para z dzieckiem w Dublinie za 900e na miesiąc…!??! (2200-1288 rent). To musi byc ciężka wegetacja…

    • Z tego co piszesz wyżej, na same rachunki wydajecie 400 EUR miesięcznie – w naszym przypadku prąd, gaz i internet to razem ok. 150 EUR miesięcznie (głównie za sprawą bardzo ciepłego mieszkania – od marca do listopada nawet nie włączamy ogrzewania, a wręcz musimy wietrzyć, żeby temperatura nie przekraczała 22 stopni). Już tutaj mamy 250 EUR różnicy w stosunku do tego co napisałeś. 300-400 EUR miesięcznie na „przyjemności”? U nas w podanej kwocie (2200 EUR) mieści się tylko jedzenie na mieście, na co z dzieckiem nie mamy za wiele czasu, więc kosztuje nas to ok. 100 EUR miesięcznie – kolejne 300 EUR różnicy, razem już 550 EUR. Do tego nie mamy auta (300 EUR) i kredytu (400 EUR), co też mocno obniża nasze wydatki w porównaniu z Waszymi – łącznie 1250 EUR różnicy na tych 4 pozycjacj z Twojej listy :-)

      Ponadto chciałbym zauważyć, że reszta „przyjemności”, o których piszesz, podobnie jak zakupów typu ubrania, elektronika, meble etc. NIE MIEŚCI się w naszym przypadku w cytowanej przez Ciebie kwocie 2200 EUR i NIE JEST uwzględniana w wyliczeniach – 2200 EUR to koszty podstawowe (mieszkanie, rachunki, jedzenie etc. – szczegóły w akapicie: „Terminologia – koszty utrzymania, a pozostałe koszty”), a nie całkowite. Koszty łączne oscylują w naszym przypadku w okolicy 2700-2800 EUR miesięcznie.

  6. Witam. Na Patryka mam odwiedzić siostrę. Jedziemy tam we 2 osoby. Nocleg u niej. Ile mam wziasc na 10 dni pobytu euro na 2 osoby? I ile dać jej dzieciom? W ramach prezentu. Żywic też się mamy u siostry ale chciałabym jej coś dać na wyżywienie 100 e starczy na 2 osoby ? Teraz licząc się z wyjściem na miasto na święto Patryka…nigdy nie byłam nie wiem na co ile liczyć? Ogólnie na pobyt tam z wyżej wymienionymi wydatkami suma 400 starczy ????

    • Ciężko odpowiedzieć mi na tego typu pytania, bo to sprawa dość indywidualna, ale po kolei…

      1. 100 EUR na dwie dorosłe osoby na 10 dni wydaje mi się kwotą nieco za małą, przy założeniu że chcecie pokryć koszt swojego wyżywienia w 100% i nie będziecie jadać na mieście (czyli całe wyżywienie pójdzie z tych 100 EUR, a nie z pozostałej kwoty na Wasze „wyjazdowe” wydatki). Wydaje mi się, że 150 EUR było by bardziej adekwatne. Ujmę to w ten sposób – gdybym miał gościć obce osoby, to oczekiwałbym co najmniej 150 żeby nie „dokładać” do interesu ;-)

      2. Prezent – ciężko powiedzieć, bo to zależy choćby od wieku dzieci. Ja kupując prezenty urodzinowe dla dzieci znajomych (1-3 lat) zwykle celuję w przedział 20-30 EUR, bo wydaje mi się rozsądną kwotą (za ok. 15-20 EUR można już kupić np. fajny zestaw LEGO), a z drugiej strony nie jest to przesadnie duży wydatek. W ramach podpowiedzi: możesz sprawdzić ceny zabawek np. tutaj: http://www.smythstoys.com/ie/en-ie/ ) – być może to pozwoli Ci wybrać adekwatny przedział kwotowy :-)

      3. Piwo kosztuje ok. 4-5 EUR chyba (sam piwa nie pijam, więc nie wiem dokładnie), ale zgaduję, że w Temple Bar albo w samym dniu święta może być nieco drożej (rzuć okiem na: https://www.jar.ie/article/temple-bar-prices-simply-will-not-believe). Jedzenie „na mieście” to 8-12 EUR za danie typu burger z frytkami w pubie. Oczywiście może być więcej, ale to raczej bezpieczny przedział. Bilet autobusowy to 2-3 EUR w jedną stronę zależnie od długości trasy. Oszacuj ile zamierzasz jeździć, wydawać itp. i policz ile Ci orientacyjnie wychodzi.

      Wydaje mi się, że 400 EUR (20 EUR na osobę na dzień) powinno starczyć jeśli nie zamierzacie szaleć i stołować się wyłącznie w domu (z wyjątkiem St. Patric’s Day), ale oczywiście parę wyjść na piwo czy jedzenie na mieście bardzo szybko wyzerują Wam budżet.

  7. Czesc, jestem nowa w Dublinie i spodziewam sie dziecka, gdzie polecacie kupic takie rzeczy jak wanienka, pieluchy, butelki, smoczki itp.? gdzie sa najlepsze ceny?

    • Hej,

      Najkrótsza odpowiedź, to „to zależy” ;-) Wanienkę mamy z IKEI (LÄTTSAM) – kosztowała jakieś śmieszne 7 czy 8 EUR i nie mam jej nic do zarzucenia, korzysta z niej już drugie dziecko i dalej się sprawdza. Łóżeczko też z IKEI (STUVA), przy czym kupiliśmy okazyjnie używane od rodziny, która się wyprowadzała z Irlandii (nowe kosztuje 190 EUR). Ale tak czy inaczej polecam. Na smoczki i butelki (używamy głównie Aventa) czasami zdarzają się spore promocje – my za zestaw „Starter Set” (ok. 35-40 EUR w Mothercare) daliśmy kiedyś w SuperValu 16 EUR. Czasami trafi się też okazja na Amazonie – jeśli kupisz tyle, żeby mieć darmową wysyłkę (zwykle ponad 20 GBP), to się opłaca; polecam stronę Camel Camel Camel do śledzenia zmian cen. Pieluchy (Pampersy; sprawdzaliśmy inne i na noc się nie sprawdzały, często przeciekały) kupujemy w Tesco – praktycznie non-stop jest tam jakaś promocja typu 3 opakowanie za cenę 2, albo przy zakupie 2 cena jednostkowa jest 20-30% niższa. Być może gdzie indziej jest nieco taniej (nie sądzę, bo kiedyś porównywałem i różnice nie przekraczały 5%), ale nie mamy auta, a zakupy spożywcze i tak zamawiamy z Tesco, więc stawiamy na wygodę, a cena jest i tak dobra.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *