Dziś, w Wielki Piątek, więc w Irlandii przez 24 godziny panuje tzw. „Alcohol Ban” – od północy nie można kupić nigdzie alkoholu, nie można go też publicznie spożywać.
No prawie…
Irlandia nie byłaby Irlandią, gdyby ów przepis był prosty i nie zawierał dziwnych wyjątków, więc jeśli naprawdę musicie się dzisiaj napić, to mam dla Was dobre wiadomości ;-)
Otóż zakaz można obejść:
- idąc do restauracji, pod warunkiem, że znajduje się ona w hotelu, teatrze lub na wodzie – np. na barce
- podróżując gdzieś pociągiem z wagonem restauracyjnym
- (uwaga, trzymajcie się!) posiadając bilet na trasę powyżej 40 km (wtedy możemy się udać do restauracji na stacji kolejowej); podobna opcja działa w przypadku samolotów / lotnisk (tylko po odprawie, rzecz jasna!) oraz promów / portów.
- (to nie koniec!) specjalne zasady dotyczą klubów (np. golfowych). One także mogą sprzedawać alkohol, ale – znów wyjątek! – muszą najpierw zawnioskować o zgodę i mogą go sprzedawać przez maksymalnie 6 godzin dziennie.
Kraj absurdów. Nie zdziwiłbym się, gdyby jeszcze związki zawodowe miały specjale pozwolenie na spożywanie alkoholu w pracy w ten dzień ;-)
Co więcej, okazuje się, że w niektórych miejscach na alkohol nie można dziś nawet patrzeć (czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal? ;-) ). Tak wygląda to w marketach (za Reddit.com):
I w tym wesołym tonie życzę wszystkim Smacznego (a może lepiej Wesołego) Jajka! ;-)
Tak to jest. Tradycja, zwyczaje zakazy bez wiary i dobrej woli są absurdalne. Wesołych Świąt!
Przydałby się bardzo wpis o połączeniach Dublin Polska. Jak to sprawdza się w praktyce. Pozdrawiam
Dzięki za komentarz! Mógłbyś nieco sprecyzować co dokładnie masz na myśli? Czy chodzi Ci o połączenia lotnicze (dla różnych miast), czy ogólnie o wszystkie możliwe połączenia (wiele więcej tego nie ma, raptem auto / autokar plus prom zostaje chyba?)? I pod jakim kątem „sprawdza się w praktyce”? Finansowo? Czas? Pytam, bo dla osoby, która korzysta wyłącznie z lotów (Ryanair) do / z jednego miasta, nie bardzo rozumiem co dokładnie masz na myśli :-)