Irlandzkie mity. Mit pierwszy – deszcz.

Przed przyjazdem do Irlandii spotkałem się z kilkoma informacjami, które były wielokrotnie i kompletnie bezrefleksyjnie powielane na wielu blogach i forach dyskusyjnych. Po ponad roku w Irlandii uważam, że mogę się z tymi mitami w mniejszym lub większym stopniu rozprawić, co w najbliższym czasie zamierzam zrobić. Oczywiście nie wykluczam, że niektóre z nich były prawdziwe w swoim czasie, ale obecna sytuacja – przynajmniej z mojej perspektywy – wygląda nieco inaczej.

Dziś mit pierwszy, chyba największy…

W Irlandii ciągle pada

Mit tak głęboko zakorzeniony, że powtarzają go ludzie, którzy Irlandii na oczy nie widzieli. Funkcjonuje w świadomości obcokrajowców – nie tylko Polaków – niemal tak mocno jak to, że Szwajcaria to kraina banków, zegarków, sera i fioletowej krowy.

Oczywiście jak każdy mit, ma on w sobie nieco prawdy – w Irlandii pada więcej i intensywniej niż w Polsce. A ujmując to bardziej poprawnie – średnia roczna suma opadów w Irlandii jest większa niż w Polsce. Natomiast wcale nie pada częściej, a już absolutnie nie jest prawdą, że w Irlandii pada “ciągle” lub “bez przerwy”.

Owszem, w najgorszych momentach sezonu jesienno-zimowego zdarza się, że pada nawet 6 dni w tygodniu, ale takie sytuacje to rzadkość. Swoją drogą – dam sobie rękę uciąć, że taki np. lipiec jest w Irlandii znacznie bardziej suchy niż w Polsce.

Prawdą jest też, że są w Irlandii miejsca, gdzie pada naprawdę dużo i często, ale takie miejsca to pojedyncze plamki na Irlandzkiej mapie opadów.

Długo można by na ten temat pisać, dlatego zamierzam szczegółowo i rzeczowo rozprawić się z tym mitem w osobnym wpisie!

Czytaj dalej


Chlupanie w butach…

Po raz pierwszy od przyjazdu mam dość tutejszej pogody.

Od ponad tygodnia praktycznie dzień w dzień pada, a kilkukrotnie wiało tak, że aż mi się szyby w oknach trzęsły. Buty od dwóch tygodni spędzają tyle samo czasu na kaloryferze, co na moich nogach. A kiedy dzisiaj miałem już nadzieję na piękną pogodę – znów rozczarowanie. Wychodząc do sklepu zastanawiałem się, czy ubrać samą bluzę, czy samą kurtkę, bo było dość ciepło i świeciło słońce. Szczęśliwie wybrałem kurtkę, bo kiedy wracałem zaczęło padać tak, że po powrocie musiałem wylewać wodę z reklamówek.

Chociaż póki co i tak wolę taką pogodę, niż -10 i śnieg. Póki co.

Czytaj dalej