An Post Redirection, czyli przekierowanie poczty

Tym razem krótko i treściwie: jestem zaskoczony jak wiele osób przy przeprowadzce martwi się tym, że ich korespondencja niedoręczona przed wyprowadzką przepadnie, albo trafi do poprzedniego Landlorda, przez co będą się oni musieli do niego fatygować po odbiór. Jestem zaskoczony, bo istnieje usługa, która pozwala za stosunkowo sensowną opłatą rozwiązać ten problem.

Redirection

Redirection, bo tak nazywa się usługa An Post, to po prostu przekierowanie poczty. By z niej skorzystać należy wypełnić prosty druczek dostępny w każdej placówce pocztowej oraz okazać swój „proof of address” dla mieszkania, z którego się wyprowadzamy i po 5 dniach roboczych każda przesyłka, która będzie zaadresowana na nasze dane osobowe i stary adres (spam wysyłany do „The Resident” albo koperty bez nazwiska odbiorcy nie zostaną przekierowane) trafi pod nasz nowy adres.

Istnieje oczywiście możliwość zamówienia usługi przez internet, ale wtedy zacznie ona działać najszybciej po 7 dniach roboczych, co nie zawsze musi nam odpowiadać.

Ceny nie są niskie, ale moim zdaniem warte wygody. Jeśli dobrze zorganizujemy naszą przeprowadzkę i szybko powiadomimy wszystkich (bank, dostawca prądu i gazu, Revenue, Welfare etc.) o nowym adresie, to najtańszy pakiet – 3 miesiące za 70 EUR – wystarczy nam „z zapasem”. Jeśli nie, do wyboru są jeszcze opcje 6 miesięcy (95 EUR) i rok (130 EUR). Za nieco większą opłatą można też przekierować pocztę na adres zagraniczny.

Oczywistym minusem rozwiązania jest to, że dotyczy ono tylko An Post, ale moim zdaniem to nieistotna wada – większość „ważnej” korespondencji (banki, urzędy) dociera do nas właśnie przez An Post, a jeśli spodziewamy się kuriera, to zwykle dlatego, że sami go zamówiliśmy, albo wiemy, że ktoś go dla nas zamawia, więc szansa, że przesyłka zostanie nadana na zły adres jest minimalna.

Moim zdaniem komfort i uniknięcie problemów z niedoręczonymi przesyłkami jest wart tej ceny. Z usługi korzystałem, mogę polecić.

Czytaj dalej


„Checklista” przeprowadzkowa

Jako że zdarzyło nam się ostatnio przeprowadzać, o czym już na blogu wspominałem, mieliśmy w związku z tym trochę roboty. Samo szukanie mieszkania w Irlandii to niezła przeprawa, a kiedy dochodzi do tego sama przeprowadzka, to robi się momentami gorąco. Jako osoba z natury raczej zorganizowała postanowiłem podejść do problemu metodycznie i przygotowałem nam „checklistę przeprowadzkową”. Jako że w naszym wypadku sprawdziła się całkiem nieźle, postanowiłem ją tu opublikować – miło, jeśli komuś się przyda. Link do ściągnięcia znajduje się na dole.

3-5 tygodni przed

  • szukać mieszkania!
  • przygotować dokumenty do wynajmu, jakby się coś trafiło:
    • referencje z pracy
    • referencje od obecnego landlorda
    • list / wyciąg z banku
    • „proof of address”
    • dowód tożsamości ze zdjęciem
  • wystawiać zbędne rzeczy na Adverts.ie / DoneDeal.ie, żeby ich nie wozić
  • zaplanować z wyprzedzeniem zużycie mrożonej żywności, która może nie przetrwać przeprowadzki

2 tygodnie przed

  • anulować direct debit za niepełny miesiąc i poinformować landlorda (różnica będzie zapłacona z kaucji)
  • zorganizować transport
    • firma przeprowadzkowa, czy wynajem auta?
    • pudełka i folie bąbelkowe – kupić, czy wypożyczyć?
  • zrobić inwentaryzację ”suchego prowiantu” i zaplanować jedzenie tak, żeby się go w miarę możliwości pozbyć i nie wozić

kilka dni do tygodnia przed

  • zacząć pakowanie najmniej potrzebnych rzeczy
  • rozmontować meble, bez których przeżyjemy kilka dni (np. biurko), a których nie chcemy lub nie możemy przewozić w całości
  • przejrzeć lodówkę, zaplanować zakupy tak, żeby nie zostało za dużo rzeczy
  • rozważyć wykupienie “przekierowania poczty”

dzień przed

  • rozmontować pozostałe meble, popakować sprzęty kuchenne itp.
  • upewnić się, że nie mamy niczego pochowanego głęboko w szafkach itp.
  • potwierdzić godzinę z firmą transportową, jeśli z usług takowej korzystamy
  • przygotować jedną większą „awaryjną” torbę na dzień przeprowadzki, na spakowanie wszystkich rzeczy, których pakowanie jakimś cudem zupełnie wyleci nam z głowy

przeprowadzka

  • odpowiednio wczesna pobudka (żeby zdążyć zapakować pozostałe rzeczy przed zaplanowaną godziną przeprowadzki)
  • przetransportować największe i najcięższe rzeczy najbliżej wyjścia, żeby od nich zacząć pakowanie do samochodu
  • upewnić się, że w mieszkaniu nie ma nic naszego, co będzie nam trudno zabrać przy okazji ostatniej wizyty (sprzątania / zdawanie mieszkania landlordowi)

po przeprowadzce

  • zdać mieszkanie (zakładam, że nie przeprowadzamy się “na styk”)
    • posprzątać, odstawić sprzęty na miejsce
    • przygotować zdjęcia z dnia wynajmu na wszelki wypadek
    • przygotować ew. listę usterek, które były zgłoszone
    • rozliczyć kaucję
    • oddać klucze (mieszkanie, schowek) i pilota do bramy
  • przenieść usługi:
    • prąd
    • gaz
    • woda
    • internet
  • zaktualizować adres:
    • bank
    • Welfare
    • Revenue
    • GP
    • Local Health Centre

Słowem wyjaśnienia:

  1. Tak, są firmy, które wynajmują plastikowe pudełka do przeprowadzki (kartonowe pudełka i folię sprzedają, ale płacimy tylko za zużycie – reszta wraca do nich!)
  2. Anulowanie Direct Debit to oczywiście kwestia tego jak żyjemy z landlordem i ile czasu po rozpoczęciu nowego miesiąca się przeprowadzamy. W naszym wypadku było to 5 dni i landlord w ogóle to zignorował, nie odejmując z tego powodu nic z depozytu.
  3. Zapewniam, że znajdzie się sporo rzeczy, które trafią do „awaryjnej torby” – my byliśmy pewni, że mamy wszystko popakowane, a i tak wyszła z tego jeszcze potem mniej więcej jedna spora walizka.
  4. Sprzątać oczywiście nie musimy, zwykle landlord wtedy potrąci nam to z depozytu
  5. Dane w banku – przynajmniej w AIB – można zaktualizować online. Niestety do Welfare i Revenue trzeba już dzwonić, co potrafi zająć trochę czasu…
  6. „Przekierowanie poczty” (Post Redirection) to usługa, dzięki której An Post – jak sama nazwa wskazuje – przekieruje całą naszą korespondencję na nowy adres. Koszt zależy od okresu na jaki wykupujemy usługę i waha się od 70 do 130 EUR. Usługa zaczyna działać po ok. 3-5 dniach od jej wykupienia, więc należy mieć to na uwadze.

Wersja do ściągnięcia: ChecklistaPrzeprowadzkowa (pdf)

Powodzenia!

Czytaj dalej


Ciąża w Irlandii – cz. 13: Child Benefit

Ponownie temat „okołociążowy” – tym razem Child Benefit.

Child Benefit to „dodatek” wypłacany miesięcznie na każde dziecko. Jego wysokość od 2015 to 135 EUR (wcześniej 130 EUR).

Wniosek o Child Benefit jest składany automatycznie w momencie odbioru aktu urodzenia – niczego nie trzeba załatwiać, tylko czekać na korespondencję. Po kilku dniach otrzymamy pocztą informację o tym, że wniosek jest wstępnie przygotowany w ich systemie i należy go uzupełnić przez internet.

Wniosek wymaga podania różnych danych osobowych, a także wybrania sposobu „dostarczenia” Child Benefit – ja wybrałem po prostu konto bankowe. Po wypełnieniu wniosek należy „zatwierdzić” – to tyle. Po ok. dwóch tygodniach (przynajmniej tak było w naszym przypadku) otrzymamy pocztą informację o przyznaniu Child Benefit wraz z informacją o tym kiedy będzie wypłacany. Pierwszy przelew będzie przelewem „zbiorczym”, za wszystkie miesiące wstecz od dnia urodzenia dziecka. Kolejne przelewy będziemy otrzymywać co miesiąc, na początku każdego miesiąca.

Uwaga: Wypełniając formularz on-line zostałem poinformowany, że jeśli nie jestem obywatelem Irlandii, powinienem osobno (pocztą) dostarczyć formularz HRC1. Poszukałem jednak informacji w internecie i dowiedziałem się, że nie jest on wymagany dla obywateli państw Unii Europejskiej. Zaryzykowałem i „zatwierdziłem” formularz bez wypełniania HRC1 i Child Benefit dostałem, tak więc mogę potwierdzić, że nie jest on wymagany.

 

Czytaj dalej


Ciąża w Irlandii – cz. 12: Birth Certificate

Nie do końca już ciąża, ale temat blisko z ciążą związany, więc pomyślałem, że warto krótko napisać „co i jak”. Tym razem nie pisze żona, bo na misję zdobycia papierka zostałem wysłany ja.

Birth Certificate (czy też po prostu Akt Urodzenia) można uzyskać od ręki pod tym adresem.

Civil Registration Service,
Joyce House,
8/11 Lombard Street East,
Dublin 2.

Adresy biur w innych miastach można znaleźć pod tym adresem.

Niestety, jeśli ktoś lubi polegać na Google Maps, to się rozczaruje, bo marker na mapie wskazuje kompletnie złe miejsce. Poniższa mapa pokazuje to, co „twierdzi” Google, wraz z naniesioną przeze mnie prawidłową lokalizacją budynku, oznaczoną na zielono.

birth-certificate-map

Co więcej, nawet trafiając pod właściwy adres, nie trafimy we właściwe miejsce – choć budynek jest „podpisany” w widoczny sposób, to pan ze stróżówki szybko wyjaśni nam, że to tak naprawdę inne miejsce, i że wejście znajduje się w bramie obok. Ponownie załączam „pomoc” – tym razem w postaci zrzutu z Google Street View wraz z oznaczoną zieloną strzałką bramą, w którą trzeba wejść.

birth-certificate-entrance

Tyle pisania, a nawet nie jesteśmy jeszcze w urzędzie… Na szczęście potem jest już z górki.

O godzinie 9:30 urząd był pusty – byłem drugim petentem, z czego pierwszy był już w trakcie załatwiania swoich spraw. Podałem datę urodzenia dziecka i nazwisko, po czym dostałem do wypełnienia krótki formularz. Po ok. 10 minutach przyszła urzędniczka i poprosiła mnie do pokoju. Tam zadała parę pytań potrzebnych do Birth Certificate – m.in. pytała o zawód mój i żony. Na koniec podpisałem się i zostałem poinformowany, że dokument będzie gotowy za kilka minut.

Po wyjściu z pokoju nie zdążyłem usiąść w poczekali, kiedy zostałem zawołany po odbiór. Szybka płatność (20 EUR; gotówka lub karta) i miałem w rękach kopertę z aktem urodzenia. Koniec. Cała operacja zajęła kilkanaście, może 20 minut. Dla porównania – mniej więcej drugie tyle zajęło mi znalezienie budynku.

Około tygodnia później pocztą otrzymamy PPS dziecka.

Czytaj dalej


Przyjazd żony – formalności i sprawy urzędowe

Minęła już dłuższa chwila od przeprowadzki mojej żony do Irlandii, w związku z czym pomyślałem, że komuś może przydać się krótka lista formalności, które musieliśmy (lub chcieliśmy) załatwić po jej przyjeździe, żeby móc, między innymi, korzystniej rozliczać podatek.

  1. PPS
    Wiadoma sprawa: nie masz PPS – nie istniejesz. Żeby sprawa poszła gładko, napisałem oświadczenie, że moja żona to moją żona (!) i mieszka razem ze mną pod podanym adresem (!!), a na potwierdzenie moich słów załączyłem rachunek za prąd na moje nazwisko, z moim adresem. Dodatkowo żona na miejscu już poprosiła – na wszelki wypadek – o “połączenie” nas w bazie danych Welfare. Nie jestem pewien, czy to konieczne, czy robią to sami z siebie, ale na wszelki wypadek się upomnieliśmy.
  2. Form 12A
    Mając PPS można uderzać do Revenue. Mimo, iż żona jeszcze nie pracuje, musiała wypełnić formularz podatkowy, żeby móc “zaistnieć” w bazie irlandzkiej “skarbówki”. Po co? Jak nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze…
  3. Assessable Spouse Election Form
    Ponieważ, jak już pisałem, w chwili obecnej tylko ja pracuję, zależało nam na zgłoszeniu do Revenue, że chcemy wspólnie rozliczać podatek. Jest to ważne z dwóch powodów – po pierwsze, pozwala mi “przejąć” Personal Tax Credit od żony (1650 EUR rocznie), a po drugie podnosi wysokość progu podatkowego, od którego “obrywamy” 41% podatkiem z 32800 EUR do 40800 EUR rocznie. Stosowny formularz znajduje się na stronie internetowej Revenue. Należy na nim wskazać sposób przypisania Tax Credit i Tax Band do małżonków (opcjonalnie “partnerów” – jest osobny formularz dla osób, które chcą się rozliczać razem, ale małżeństwem nie są). W przypadku gdy pracuje tylko jedna osoba, najkorzystniejszym wariantem jest „If you wish to have transferable tax credits and standard rate band allocated to the assessable spouse (…)” i wskazanie osoby pracującej jako “assessable spouse”. Przy pytaniu o zarobki należy podać “oczekiwaną” kwotę zarobków rocznych brutto.
  4. EHIC
    O tym pisałem jakiś czas temu: EHIC czyli irlandzki EKUZ.

I to tyle. Całość potrafi zająć parę tygodni, bo prócz PPS wszystko załatwia się korespondencyjnie – w naszym przypadku były to niespełna dwa miesiące, choć wliczam w to też “zwrotkę” z Revenue z informacją, że żona musi przesłać Form 12A, bo dopiero od nich dowiedziałem się, że taka jest procedura.

Po tych wszystkich operacjach Wasza żona / partnerka (mąż / partner) może szukać pracy w Irlandii, a dopóki jej nie znajdzie, Revenue będzie zabierać Wam z pensji nieco mniej niż do tej pory. No i oczywiście EHIC załatwi sprawę leczenia za granicą, czyli – jak osobliwie by to nie brzmiało – także w Polsce.

Powodzenia!

Czytaj dalej


EHIC, czyli irlandzki EKUZ

Czyli European Health Insurance Card lub Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego. Jeśli ktoś nie wie, zapewnia ona darmowe świadczenia medyczne na terenie Unii Europejskiej (oraz zapewne Szwajcarii i Norwegii), w sytuacji kiedy zdarzy nam się niespodziewanie zaniemóc podczas jakiegoś wyjazdu.

Warto wyrobić choćby po to, żeby raz na jakiś czas wrócić bez stresu do Polski – w końcu nie mamy tam już ubezpieczenia. Formalności wielu nie ma, bo opcje są dwie:

  1. Formularz on-line
    Jeśli HSE ma już nasze dane, to wystarczy skorzystać z formularza internetowego, którego wypełnienie zajmuje 3 minuty. Szybko, sprawnie i przyjemnie. Niestety, najprawdopodobniej HSE nie będzie miał naszych danych (zakładam, że przyjechaliśmy do Irlandii niedawno), w związku z czym nie jest to rozwiązanie, z którego będziemy mogli skorzystać.
  2. Formularz papierowy
    W drugim wariancie korzystamy z wersji “klasycznej”, papierowej i dołączamy wydrukowany ostatni “payslip” (ja nie załączyłem i dostałem odpowiedź z prośbą o jego dosłanie). Odpowiedni druk do wypełnienia można znaleźć na stronie HSE. Formularz należy wysłać do HSE, do którego przynależymy. Informację na ten temat znajdziemy tutaj: Local HSE Offices.

Kartę możemy wyrobić dla każdego członka rodziny, który ma swój numer PPS. Karta wydawana jest na cztery lata (w Polsce na pół roku).

Wydanie i doręczenie karty może zająć dłuższą chwilę, więc warto zaplanować je z wyprzedzeniem – w moim wypadku było to prawie 6 tygodni, z czego ok. półtora tygodnia minęło od momentu wysłania wniosku do otrzymania pierwszej odpowiedzi z prośbą o dosłanie payslip’a, kolejne 3 do czasu, aż się znudziłem czekaniem i zadzwoniłem do HSE z pytaniem co z moją kartą (powiedzieli, że wysłali dzień wcześniej), a potem jeszcze półtora tygodnia do czasu, kiedy obie karty w końcu otrzymałem. Co ciekawe, choć karty (moja i żony) zostały wysłane tego samego dnia, dotarły do mnie w dwudniowym odstępie czasu ;-)

Pamiętajcie, że karta jest DARMOWA i dostępna dla każdego, kto jest w Irlandii na stałe (o tym jak potwierdzić status “rezydenta” kiedyś już pisałem)!

Czytaj dalej


Opłaty różne: TV License

Pomyślałem, że warto wspomnieć o jeszcze jednej opłacie, którą niektórzy dopisują do swojego rachunku – jest to odpowiednik Polskiego abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jest to roczna opłata w wysokości 160 EUR, którą muszą opłacić wszyscy, którzy posiadają odbiornik telewizyjny.

Czuję się też zobowiązany dodać, że poczta (tak, tak – brzmi jak Polska, prawda?) jest bardzo uciążliwa w zbieraniu tejże daniny, bo mimo iż już dwukrotnie informowałem ich o tym, że telewizora nie posiadam (mailowo oraz na “ich” formularzu, listownie), dwa dni temu po raz kolejny dostałem od listonosza “pocztówkę” z informacją, że mam opłacić abonament albo zadeklarować, że nie mam telewizora… 

Warto też dodać, że nie słyszałem póki co o pomyśle, aby abonament zastąpić “podatkiem” telewizyjnym, który solidarnie będzie płacić każdy, niezależnie od tego, czy ogląda telewizję, czy nie. Jak widać Polska chce koniecznie być o krok dalej w realizowaniu “misji” publicznej przez państwową telewizję.

Czytaj dalej


Dostęp do publicznej służby zdrowia w Irlandii – 3 pytania i odpowiedzi

Jako że miałem w tej kwestii nieco wątpliwości, a wiedza z kilku źródeł “nieoficjalnych” znacząco się różniła, postanowiłem ustalić fakty u źródła. Zadałem HSE (coś jak Polski NFZ?) kilka pytań, na które odpowiedzi poniżej streszczam:

  1. Co jest podstawą do otrzymania świadczenia w publicznej placówce służby zdrowia?
    Podstawą jest status “rezydenta”. Rezydentem jest osoba, która pracuje w Irlandii, albo przyjechała tam z zamiarem pracy. W razie potrzeby ustalenia, czy ktoś jest rezydentem, potwierdzeniem tego faktu może być np. umowa o pracę albo umowa wynajmu mieszkania na co najmniej rok.
  2. Czy należy się gdzieś zgłosić / zarejestrować?
    Nie, nie trzeba. Przyznam, że zaskoczyło mnie to nieco, ponieważ jeden z “informatorów” w internecie wyraźnie mówi o “ustalaniu faktu bycia rezydentem”, co w moim odczuciu wyraźnie wskazuje na jakąś procedurę urzędową. Okazuje się jednak, że takiej potrzeby nie ma.
  3. Czy ubezpieczenie przysługuje także najbliższej rodzinie (np. niepracującej żonie)?
    Tak, w takim samym zakresie jak nam. Dotyczy to również dzieci.

Jak podpowiada czytelnik bloga (dzięki!), warto też pamiętać, że każda wizyta u lekarza ogólnego to koszt 50-60 EUR, a izba przyjęć w szpitalu (odpowiednik polskiego SOR) to 100 EUR. Od siebie dodam, że tego drugiego da się uniknąć, jeśli najpierw pójdziemy do GP i dopiero on skieruje nas do szpitala – wtedy opłata nie jest naliczana. Opłata za GP nie dotyczy też dzieci do lat 6, jeśli wcześniej wyrobimy im (darmowo) GP Visit Card. Są to koszty, których część może zostać zwrócona przez prywatnego ubezpieczyciela (np. moje ubezpieczenie zwraca mi 40 EUR), ale w pierwszej kolejności trzeba pieniądze wyłożyć z własnej kieszeni.

Bardziej szczegółowe (ale nie zawsze w pełni jasne) odpowiedzi można znaleźć tutaj: Citizens Information on Healh Care oraz Entitlement To Public Health Services.

Ponieważ sam nie miałem jeszcze – odpukać – okazji aby sprawdzić system w praktyce, jeśli ktoś wie coś więcej, albo zauważył błąd (mogłem źle zrozumieć odpowiedź od HSE), to proszę o kontakt.

Okazję do sprawdzenia systemu (łącznie z izbą przyjęć w szpitalu) miałem w zeszły poniedziałek i jest to doświadczenie, które zasługuje na osobny wpis i nie będzie to, bynajmniej, wpis miły.

Czytaj dalej


Zmiana adresu w Welfare

Jako że niedługo do Irlandii przyjeżdża na stałe moja żona, postanowiłem poinformować Welfare o moim aktualnym adresie (dzięki temu żona idąc do nich z moim rachunkiem wystawionym na ten adres i aktem zawarcia małżeństwa / moim oświadczeniem będzie miała “proof of residence”). Ponieważ ja sam miałem problem ze znalezieniem informacji co trzeba zrobić, żeby tę informację zaktualizować (jedni mówili o dzwonieniu, drudzy o wysyłaniu informacji pocztą), poniżej zamieszczam sprawdzony przepis:

  1. Upewniamy się, że znamy / pamiętamy / mamy przed oczami swój numer PPS
  2. Dzwonimy pod numer: 1890 927 999 i przedostajemy się przez automat (nie pamiętam dokładnych numerków, ale pierwszy w kolejności był ten, który odpowiada za Citizen Identity, a potem jest do wyboru już coś związanego z PPSN)
  3. Pani / Pan wypytuje nas o numer PPS i dane osobowe
  4. Podajemy nowy adres (jeśli nie czujecie się dobrze z literowaniem po angielsku z głowy, to radzę przygotować sobie kartkę z zapisanym adresem :-) )
  5. Profit!

Po zmianie adresu NIE dostajemy pocztą nowego listu z numerem PPS.

Czytaj dalej


Różnica między Polskim i Irlandzkim Urzędem Skarbowym

Nie pisałem o tym wcześniej, ale tak mi się teraz przypomniało, jakie było jedno z moich pierwszych pozytywnych zaskoczeń związanych z załatwianiem spraw urzędowych w Irlandii.

Otóż krótko po wysłaniu “zgłoszenia” do Revenue (tutejszy odpowiednik Urzędu Skarbowego), zorientowałem się, że wypełniając formularz, zaznaczyłem jedną kratkę za mało wybierając opcję Tax Credit.

Dla niewtajemniczonych: Tax Credit to coś jak ulga podatkowa (nie mylić z kwotą wolną od podatku!) – różne kwoty przysługują z różnego tytułu, całość się sumuje i pomniejsza płacony podatek. I tak, przykładowo, każdemu zatrudnionemu (PAYE) przysługuje 1650 EUR Tax Credit rocznie, a do tego kolejne 1650 EUR wpada z tytułu Single Person Tax Credit (osoba żyjąca samotnie / w pojedynkę, vel “singiel”). Taki też Tax Credit przysługiwał i mi (póki żona nie mieszka tutaj i nie ma PPS wg. Revenue jestem singlem ;-) ) – w sumie 3300 EUR (co przekłada się na 16500 EUR kwoty wolnej od podatku).

Niestety, w skutek roztargnienia zaznaczyłem tylko Single Person Tax Credit i zapomniałem o PAYE Tax Credit. Zrobiło mi się trochę smutno, że 1650 EUR gdzieś mi wyfrunie, albo w najlepszym razie będę musiał biegać, dzwonić i to odkręcać, ale cóż – mleko się rozlało.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwsza pensja przyszła w kwocie wyższej, niż ta, którą sobie oszacowałem, a po zalogowaniu w systemie on-line Revenue okazało się, że oba Tax Credity zostały mi “przyznane” niezależnie od mojego błędu we wniosku. Miło.

Podobna historia w Polskim Urzędzie Skarbowym? Mam wątpliwości…

Czytaj dalej